 |
Widok ze Szpiglasowej Przełęczy, po prawej majaczy Świnica |
Bondżur. Bonjour.
Jako że nie samym wspinaniem człowiek w górach żyje, jest oczywiście czas i na relaks i na kontemplację, na rozmowy przy butelce piwa, gry i zabawy. Pamiętacie wpis o słowackich naszych podbojach w roku 2015 i pierwszej w historii grze w słowackie scrabble. Teraz mogę powiedzieć że te słowackie gry to niejako kontynuacja zabaw które towarzyszą nam zawsze. Cofniemy się o kilka godzin i zamiast rozpocząć wpis od niedzielnego wejścia na Kozi Wierch to pokażę Wam i nieco zilustruję to co może się dziać podczas wieczornych przekomarzań. Bez cenzury.
 |
Dwaj kuzyni w sali Oka |
 |
Pan Nanga wydanie karate |
 |
no comments |
 |
wieczorne dyskusje |
 |
Marud, w tle Jaszczomb |
Nudy z nami nie zaznacie, wszystko w granicach rozsądku oczywiście i ludzkiej przyzwoitości. Zawsze jednamy ze sobą pozostałą część sali. Jest gwarno, jest wesoło. Tym razem kulminacją była gra w popularne macao. Co się działo przy tym stole. Było wszystko. I do końca życia zapamiętam jak Jaszczomb kończąc grę, powstaje, nie, nie powstaje on wyskakuje w górę i z pełnym zachwytem i energią rzuca karty krzycząc macao. Tak jakby to miały być jego ostatnie słowa na tej ziemi. Porażające. Karty nam powypadały z wrażenia. Nawet Panie kucharki wybiegły na salę sprawdzić czy aby wszystko OK.
Były też gitary. I były śpiewy. Było cudownie.
A później to już sobota czyli Mięgusze we mgle i znowu zabawa.
 |
popas na podejściu pod Mięgusze |
 |
kominek przed przełęczą |
 |
Pod Chłopkiem, Miś, Fedur, ajem i Ricco |
A później nastała niedziela. Wyjście po śniadaniu z Oka i żółtym szlakiem w kierunku na Szpiglasową Przełęcz. Widoki z niej przecudne, gdyż za plecami mamy stawy przy Oku, widać Rysy i pojawia się po naszej lewej stronie niepozorny Mnich 2070 m.n.p.m. Żwawo poruszamy się trawersem i po niecałej godzinie meldujemy się na przełęczy. Będąc tutaj warto wejść na Szpiglasowy Wierch 2172 m.n.p.m. Sama przełęcz to 2110 m.n.p.m. Ze szczytu widać panoramę od Świnicy, poprzez Orlą Perć, Krzyżne po Wielki Wołoszyn. Przepięknie. Bjutiful. Prjekrasno.
Czarująco i zachwycająco.
 |
podejście pod Szpiglasową Przełęcz |
 |
view na Świnicę po prawej |
 |
po lewej Kozi Wierch |
 |
zdobywcy Szpiglasowego Wierchu, nie wszyscy |
 |
Dodaj napis |
 |
po lewej widoczny trawers w kierunku do Oka |
 |
Szpiglasowa Perć |
Czas schodzić. Nadal żółtym szlakiem, Szpiglasową Percią. Później niebieskim szlakiem w kierunku do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Jako że to niedziela to koledzy uczestniczyli we mszy. My się temu bacznie przyglądaliśmy.
A przepraszam. Część z nas po dojściu do schroniska i złożeniu ekwipunku podeszła jeszcze na Kozi Wierch. Taki rekonesans tego co nastąpiło rok później. Początek podejścia to szlak niebieski w kierunku na Zawrat i dalej czarnym na sam szczyt.
Podejście niezbyt absorbujące niemniej ciekawe najbardziej w okolicach kopuły podszczytowej.
Kozi Wierch 2291 m.n.p.m. Najwyższy szczyt polskich Tatr w całości umiejscowiony po naszej stronie. Tak dla ciekawości.
 |
Kozi Wierch, kopuła podszczytowa |
 |
ricco |
 |
Granaty widziane z Koziego Wierchu |
Przez Kozi Wierch przebiega Orla Perć. Góra jest fantastyczna. Zbliżała się godzina 17. Szybkimi krokami ale czujnie zeszliśmy ze szczytu kierując swe kroki z powrotem do schroniska.
Niedzielny wieczór był już nieco spokojniejszy. Następnego dnia schodziliśmy już do „ludzi”.
Poniedziałkowy poranek powitał nas pogodnie. Po śniadaniu wymarsz. Mijamy Siklawę, najwyżej położony wodospad i Doliną Roztoki schodzimy do deptaka łączącego Morskie Oko i Palenicę Białczańską. Nie jesteśmy pierwszy raz w górach i pewne zjawiska nie powinny nas dziwić, niemniej widok podchodzących osób w obuwiu typu klapek, balerin budzi u nas kompletne zniesmaczenie. Ale na to wpływu nie mamy.
 |
Siklawa |
 |
wśród „ludzi” |
Przed powrotem obowiązkowa wizyta na Krupówkach i wracamy. Niestety. Ale wracamy tu.
Góry wciągają. Hipnotyzują. Czarują.
O i koniec niestety. Na szczęście koniec tylko tego wpisu.
Niebawem ponownie wracam.
Pozdrower.