Ciao
Buongiorno



Jeszcze nie opadły emocje związane z celebrowanie urodzin żony w przepięknym regionie Włoch jakim niewątpliwie jest Kalabria, a ponownie jestem w samolocie do Włoch, tym razem z synem, jego kolegą Krzysiem i grupą znajomych Pawła, lecimy do Bergamo. Moja kolejna wizyta w tym zachwycającym mieście, poza tym w planach oczywiście Mediolan i główny punkt programu mecz piłkarski na legendarnym San Siro, AC Milan kontra Empoli, kolejna wizyta nad jeziorem Como w Lecco, oraz nowa destynacja, miasto leżące nieopodal Bergamo, Brescia.
Bilety na mecz kupione z wyprzedzeniem, nawet dla osób niebędących kibicami wizyta na San Siro zawsze jest niesamowitym przeżyciem. Dodatkowo wizyta w Lecco i zakładamy że tym razem nie będzie żadnych remontów i spokojnie będziemy mogli podziwiać widoki z Pizzo Erna. Dla mnie osobiście największym magnesem będzie wizyta w Brescii. Drugim po Mediolanie mieście Lombardii, bardzo często pomijanym w podróżniczych rozpiskach, mieście gdzie jest jedna linia metra, podziemne korytarze które można zobaczyć z przewodnikiem, oraz oczywiście centrum historyczne miasta.



Spotkanie z Pawłem i jego znajomymi zaplanowaliśmy już na lotnisku we Wrocławiu. Godzina lotu była dwukrotnie zmieniana lecz ostatecznie wraz z naszą ulubioną linią lotniczą spokojnie i bez przeszkód dotarliśmy do Bergamo. Dalej autobusem lotniskowym, (przypomnę tylko że autobus z lotniska do centrum miasta i głównej stacji kolejowej w Bergamo odjeżdża z przystanku który mieści się zaraz po wyjściu z hali przylotów) docieramy do centrum Bergamo. Tu na moment nasze drogi się rozstają. Pawły, idą do hotelu a my jedziemy do naszego apartamentu. Komunikacja miejska we Włoszech przeważnie działa sprawnie ale bywają chwile zwątpienia gdy na wyświetlaczu przystankowym pojawia się twoja linia ale nie jest to spójne z rzeczywistością. Niemniej, docieramy na miejsce. Odbieramy klucze, oglądamy apartament, szybka toaleta i wracamy do centrum miasta na wspólną kolację. La Vecchia Napoli gości nas pierwszego wieczoru. Szefem sali jest rodowity neapolitańczyk. Sporo akcentów rodem z Neapolu, w tym w karcie menu jest pizza nazwana Maradona. Ona jest moim wyborem. Szymek i Krzysiu zamawiają swoje ciasta. Wszystko smakuje bardzo dobrze. Wieczór okraszony jest nieziemskim aperolem. Wracamy skrótem przez Bergamo Alta, dla przypomnienia dodam że Bergamo jest umiejscowione na dwóch piętrach. Bassa i Alta.
Ja kolejny dzień rozpoczynam wizytą na basenie i treningiem wraz z kilkoma innymi wariatami, a że jest godzina 7 można uznać to za delikatne właśnie wariactwo. Po treningu powrót do apartamentu, śniadanie i tym razem spotykamy się z Pawłami na dworcu kolejowym. Jedziemy na cały dzień do Mediolanu.


Plany na Mediolan. Oczywiście Duomo i wizyta na tarasach widokowych, galeria Wiktoria Emanuel, moja propozycja wskazywała również pałac Sforzów, Opera la Scala, sklep firmowy AC Milan i inne. Zaczęliśmy od wizyty w katedrze. Jedna duża zmiana na plus. Audio guide w języku polskim. Po ostatniej naszej wizycie, po rozmowie z obsługą która zasugerowała aby napisać do zarządcy obiektu jakim jest Duomo, że w związku z tym że nasi turyści stanowią wielką grupę odwiedzających codziennie ten zachwycający zabytek, a tłumaczy w naszym języku brakuje, powinni wprowadzić taką zmianę. I maila napisałem i być może przyczyniłem się do tego że nasi rodacy mogą korzystać z tej usługi. Super. Zmiana mocno na plus.
Zdecydowanie największym wrażeniem obdarowały nas tarasy katedralne. Co prawda mieliśmy mały zgrzyt z obsługą, która nie zgodziła się aby Krzysiu na normalnym bilecie mógł skorzystać z windy (otóż Krzysiu jest po ciężkiej, onkologicznej chorobie, i pomimo tego że normalnie się już porusza, to duża liczba schodów może go bardzo męczyć, kupiłem mu bilet który trzeba byłoby zamienić na opcję „winda”, lecz obsługa po konsultacjach zasugerowała że powinnienem udać się do obsługi klienta i sparować zmienić bilet, lecz chłopaki zrezygnowali). Poszli coś zjeść w tym czasie. Trochę szkoda bo widoki z dachu katedry naprawdę zapierają dech w piersi. Po estetycznych wrażeniach przyszedł czas na kulinarne. Ja odwiedziłem swoją ulubioną w Mediolanie sieciówkę, gdzie można zjeść pyszne kawałki pizzy, Spontini, a Pawły w tym czasie oczekiwali na makarony w Via Pasteria.



Powoli nadchodził czas abyśmy zmienili arenę wydarzeń mediolańskich i przenieśli się na stadion San Siro. Dziewczyny zrezygnowały z wizyty i wróciły do Bergamo.
My natomiast wraz z rzeszą rossoneri czyli kibiców AC Milan, w przepełnionym metrze dotarliśmy pod bramy stadionu. Gwar. Emocje. Tumult. Zanim docieramy na nasze miejsca mecz już się rozpoczyna, okazuje się że dotarcie na nasze miejsca nie jest takie oczywiste. Hymn dla którego część kibiców przybywa czyli Che confusione….słyszymy w przejściu co nie oznacza że nie robi to na nas żadnego wrażenia. Ponad 70-ąt tysięcy gardeł tworzy niesamowity spektakl.
Na tamten moment mediolańczycy grają świetną piłkę i wysoko pozycjonowani pikarze z Empoli nie mają żadnych argumentów. Mecz kończy się wynikiem 3:0. Ciekawy spektakl, kilka bramek, cudowna atmosfera.
Wieczorem docieramy do Bergamo. Od stacji kolejowej kombinujemy jak najlepiej dotrzeć do naszego apartamentu. Uber nie chce świadczyć na swoich usług, zostaje autobus nocny którym docieramy ponownie do Citta Alta i stamtąd na szczęście z górki docieramy do naszych pokoi. Dzień pełen wrażeń. Polecam wszystkim, kiedy jesteście w Mediolanie, nie oszczędzajcie kupując bilet do Duomo. Dodajcie opcję – tarasy.
Kolejny dzień zapowiada się równie interesująco.
Szymek z Krzysiem zostają w mieście. My jedziemy do Lecco.
Tym razem z przesiadką autobusową ponieważ na części odcinka kolejowego do Lecco prowadzone są remonty i wymiana szyn.
Słoneczny dzień. W pociągu kontrola straży kolei. Pierwsza moja w życiu. Funkcjonariusze są bardzo mili i twierdzą że to rutynowe zabiegi.


Wysiadamy i udajemy się na promenadę przy jeziorze Como. Tam już w najlepsze trwa jarmark bożonarodzeniowy. Jako że jest piękna, słoneczna pogoda zarówno miejscowych jak i przyjezdnych jest wielu. Posilamy się kawą i wsiadamy do autobusu i po kilkunastu zakrętach i wspinaczce docieramy na parking przy stacji kolejki górskiej. Działa. Dziś jest czynna. Widać wagoniki w górze. Niezwłocznie kupujemy bilety i po kilku minutach jesteśmy na górnej stacji. Stamtąd jeszcze kilkanaście kroków i docieramy pod Pizzo Erna. Widoki zachwycające. Panorama na jezioro Como i kolejne za nim. W tle majestatyczny masyw Monte Rosa. Znam go. BYłem na nim kilka razy. Cudowne. Świetna miejscówka. Pod nami w jednym miejscu widać wspinaczy, w kolejnym turyści korzystają z via-ferrat. Doskonałe zdjęcia. I kolejne plany związane z wizytą może bardziej aktywną. Trekking. Pizzo Erna to nie tylko ten jeden szczyt. Wokoło widać kilka większych, górskich szczytów. Bardzo prawdopodobne że podczas kolejnej wizyty w Bergamo lub Mediolanie, wizyta w Lecco może być wizytą z noclegiem.
Wracamy do Bergamo. Tego dnia planujemy jeszcze wizytę w Brescii. Ale to miasto zostawię na osobny wpis.
Zostawię Was jak zawsze z opisem, emocjami pomeczowymi i zdjęciami.


Wrócę niebawem z wydarzeniami w Brescii.
Ciao
Ci vediamo.