Ciao
Benvenuti tutti
Brescia. Drugie po Mediolanie, pod kątem liczby mieszkańców miasto Lombardii. Miasto gdzie jest jedna linia metra. Miasto które możemy zobaczyć również od strony piwnic. Brescia Underground. Miasto oddalone od Bergamo o jakieś 35 minut jazdy pociągiem. Bardzo często pomijane podczas wizyt w Mediolanie czy Bergamo. I niesłusznie już teraz mogę dodać.



Miasto jak na Włochy przystało jest odpowiednio stare. Nowa jest linia metra oddana do użytku w 2013 roku. My zarzucamy pomysł transferu tą formą i do centrum miasta udajemy się piechotą.
Jako przerywnik dodam że mieliśmy małą przygodę w Bergamo z poszukiwaniem peronu z którego odjeżdżał pociąg do Brescia. Jako że dworzec centralny w Bergamo jest w kompletnym remoncie funkcjonują na ta chwilę perony 1 i 2 oraz boczny nieco poza głównym budynkiem. Dokładnie nie sprawdziliśmy informacji co leży po mojej stronie i ku naszemu zaskoczeniu w przewidywanym czasie na peronie 1 nie było naszego pociągu. Zanim się zorientowaliśmy i zaleźliśmy docelowy nasz pociąg odjechał. Postanowiliśmy poczekać na następny. W pociągu uczestniczyliśmy w bardzo miłych rozmowach z mieszkankami Brescia. Zawsze fajnie jest posłuchać opinii lokalnych mieszkańców i dowiedzieć się jak im się żyje.
Wracamy do Brescia. Po wyjściu z dworca udajemy się do centrum miasta. Pierwszy duży punkt na mapie naszej wycieczki to Piazza della Vittoria. Okres faszyzmu we Włoszech skutkował tym że Duce rozkazał zrównać z ziemią praktycznie wszystkie stare budowle a w ich miejsce wybudował ogromne gmachy powodujące na obecną chwilę mały dysonans. Z jednej strony wielkie, marmurowe budynki, obok renesansowe zabudowania. Może kłuć w oczy ale z drugiej strony jest to ciekawe.



Kolejne bardzo charakterystyczne zabytki Brescii mijane przez nas to: Piazza Paolo VI i „nowa” katedra, zaraz obok stara katedra, kolejne imponujące uliczki i zakamarki. Wieczorem, przy lampach wszystkie te budynki dostają dodatkowej atrakcji i aury tajemniczości.
Docieramy na plac gdzie stoi Ratusz. Piazza della Loggia. Podziwiamy fenomenalny budynek Ratusza. Na przeciwko kolejny piękny budynek z arkadami. Trochę wcześniej krążąc po zakamarkach docieramy jeszcze na Piazza Tito Speri. Brescia nocą naprawdę wygląda zjawiskowo. Od czasu do czasu obserwujemy kierunkowskazy do największej, z pewnością gabarytowo atrakcji miasta czyli Castello di Brescia. Od czasu do czasu w fenomenalnym nastroju przystępujemy na chwilę aby w doborowym towarzystwie uczcić wizytę w Lombardii lampką aperolu.
Jako że większość zamków budowana była zawsze na wzniesieniach, droga zdecydowanie ucieka nam pod górę. Schody, kolejne stopnie pokonywane są mozolnie. Kilka serpentyn i docieramy na przedzamcze. Cudowny widok na miasto.
Jako ciekawostkę dodam że od stacji kolejowej pod zamek możemy dojechać metrem wysiadając na stacji San Faustino.
My wybraliśmy wersję spacerową. Było więcej czasu na podziwianie zabudowań centralnej, średniowiecznej części Brescii. Zamek na który docieramy otoczony jest ogromna fosą. Jest generalnie wielki. Zamek nazwany jest Sokołem Włoch, ze względu na położenie na szczycie wzgórza. Jedna z największych warowni we Włoszech. Zamek wzniesiono w XIII w., a w wieku XVI, gdy Brescia była częścią Republiki Weneckiej, wzmocniono warownię o kolejne bastiony. Warownia z pewnością była świadkiem wielu zbrojnych wydarzeń.
Obecnie wejście do zamku jest płatne.
Co do możliwości zwiedzania Bergamo od strony piwnic czyli Bergamo Underground. Z ponad miesięcznym wyprzedzeniem próbowałem zrobić rezerwację i niestety bezskutecznie. Na jednym z blogów opis przejścia trasy podziemnej był bardzo ciekawy. Niestety tą formę poznania miasta odkładamy na inny termin.



Doskonałe humory dopisują. Wracamy ostatnim pociągiem do Bergamo.
Jeszcze tylko nocny autobus, chwila spaceru i jestem z powrotem w apartamencie.
Ostatni dzień pobytu w Lombardii to wizyta w citta Alta i kolejne zachwycające widoki z wyżej części Bergamo. Odkryłem wracając z basenu kolejną kolejkę górską znajdującą się w Bergamo. Prowadzi ona do Castello Saint Vigilius. Kolejka która nazywa się Funicolare S. Vigilio., startuje przy Porta San’tAlessandro. Tu możemy podjechać autobusem z citta Bassa. Ja wybrałem podejście, strome, soczyste ale dające pełną satysfakcję widokową. Przepiękne widoki na starą część miasta. Citta Alta też wygląda z tej strony zaskakująco. Sam zamek nie robi jakiegoś powalającego wrażenia ale w górnej części trafiamy na tarasy widokowe. Pięknie widać i część Bergamo ze stadionem Atalanty jak i również okoliczne wzniesienia. W oddali można również dostrzec szczyty znajdujące się nad jeziorem Como.
Sam zamek nie robi takiego wrażenia jak jego położenie. Wokoło nie ma już nic wyższego. Ekipa dociera do mnie kolejką. Razem penetrujemy wzniesienie. Piękne słońce. Schodząc trafiamy na restaurację z gwiazdką Michelin. I kolejna ciekawostka. Ceny jak najbardziej akceptowalne. Aperol około 10 euro. Pasta w granicach 10-14 euro. Kawa 1,50-1,80.


Nie wspomnę ile płacimy za kawę u nas w podrzędnej stacji benzynowej.
Schodzimy na dół. Inni zjeżdżają. Spotykamy się przy bramie. Wchodzimy do centralnej części starego miasta. Zatapiamy się w uliczkach citta Alta. Cudowne. Pełne tajemnic. Trafiamy na budynek szkoły znajdujący się w renesansowych zabudowaniach miasta. Basilica di Santa Maria Maggiore. Katedra Duomo di Bergamo e Battistero. Piazza Vecchia wita nas pełnym słońcem i zapachem kawy. Postanawiamy odpocząć chwilę na kawie. To jest prawdziwa dolce vita.
Obchodzimy jeszcze rynek, kupujemy pamiątki i udajemy się do jednej z polecanych restauracji Circolino Citta Alta. Wnętrza renesansowe. Czekamy na wejście. Piętro. Jedna sala. Druga sala. La porta e sempre aperta. Taką kartę menu dostajemy co w wolnym tłumaczeniu oznacza – brama jest zawsze otwarta. Ja zamawiam polecane pierożki. Casoncelli alla bergamasca. To flagowe danie kuchni Bergamo. Farsz z mięsa wołowego, wieprzowego, kiełbasy, jajka, bułki tartej, przypraw i parmezanu. Genialne w prostocie smakuje wybornie. Do tego delektowanie się rzemieślniczym piwem La Bergamasca, Lager, Bionda.


Na deser kawa i można powoli zmierzać w kierunku dworca kolejowego. W jego okolicach mają przebywać Szymon i Krzysiu.
Pozostaje nam tylko dojechać na lotnisko. Mamy sporo czasu zatem udajemy się jeszcze do pobliskiej galerii handlowej. Snujemy się po niej. Kolacja i idziemy na lotnisko. Na miejscu okaże się że nasz lot ponownie jest opóźniony. We Wrocławiu lądujemy po 1. Rozwiązujemy wycieczkę.


Moim zdaniem całkiem udany trip. Nowe miejsca. Nowe doświadczenia ale co najważniejsze, nowo poznani bardzo interesujący towarzysze podróży .
Podróżowanie jest piękne, kształcące i daje mnóstwo satysfakcji.
Dodatkowo na pytanie czy Włochy jeszcze mi się nie znudziły odpowiadam – NIE.
Zostawiam Was z opisem i zdjęciami.
Ci vediamo
Buonagiornata.