Teraz najlepsi 2016

Home » Teraz najlepsi 2016

Czy rok 2015 był lepszy od roku 2014, jakie dźwięki pojawiły się w minionym roku, co sprawiło że takie a nie inne emocje muzyczne towarzyszyły mi w roku 2015. Na te jak i inne pytania w kilku słowach w mym poście.

Gitara należy do maestro Wojtka Garwolińskiego, vel G.WOLF, lidera zespołu PIVO

Styczeń zazwyczaj jest miesiącem podsumowań. U mnie będzie inaczej. Nastał luty – czas mojego podsumowania w kategorii – MUZYKA. Od razu pragnę nadmienić że ma ocena będzie subiektywna, moja, własna. Ocenę tego co mi się podobało w ubiegłym roku pozostawiam Wam. Nie mi z tym dyskutować. Moja lista nie zawiera kolejności. Jest mocno zróżnicowana stylistycznie. Jak to u mnie.
Zatem,

RIVERSIDE – Love, Fear and the Time Machine, klasa światowa, magia, piękna płyta polskiego zespołu, który na koncertach wypada jeszcze bardziej czadowo, zawsze gęsia skórka.

FAITH NO MORE – Sol Invictus, to nie tylko Motherfucker, singlowy Superhero to zbiór utworów który zyskuje za każdym kolejnym przesłuchaniem, nie mogę się doczekać kolejnego wydawnictwa.
https://youtu.be/glr878X82PE

LAO CHE – Dzieciom, w przypadku Lao długo zmagałem się z przekonaniem do, ta płyta złamała mnie, może do pewnych rzeczy faktycznie cza dorosnąć, majstersztyk.

KILLING JOKE – Pylon, to płyta która od pierwszych dźwięków mnie zamordowała, spoliczkowała, powaliła. Potęga zespołu Colemana i spółki. Uwielbiam ich za mrok i niepokój.

CHELSEA WOLFE – Abyss, w ostatnim numerze Teraz Rock w podsumowaniu tego co najciekawsze w muzyce w minionym roku Adam Nergal Darski tak skomentował tą płytę, cytuję: Ta pani zrobiła mi w głowie poważne kuku….. Otchłań! Soniczna pieprzona otchłań! Coś dodać?
https://youtu.be/49MYJkEazIg

IRON MAIDEN – The Book Of Souls, posiadam na winylu przepiękne wydanie, w lipcu będę na ich koncercie raz drugi, sama płyta zawiera przepiękny może nie do końca ajronowski, długi Empire Of The Clouds, wybitny, soczysty. Tak czymać Irons!!!!

HEY – Hey w Filharmonii, mistrzowie nagrali przepiękną płytę, jeszcze piękniej wydaną w jeszcze piękniejszym miejscu zarejestrowaną, mowa tu o budynku Filharmonii Szczecińskiej, szapobaus dla zespołu i Kasi Nosowskiej, znane piosenki w cudownych aranżacjach.

FOALS – What Wet Down, Yannis Philippakis i spółka nie schodzą z wysokiego poziomu, czuć w ich grze werwę, butę i młodzieńczą werwę, ja jestem ich oddanym fanem, może mało obiektywnym, niemniej niedowiarków zapraszam na ich koncerty – to jest dopiero miazga, masturbacja na stojąco.

MUSE – Drones, powrót do surowego i prostego rocka, dużo gitar, symfonii w stylu Queen, funkowy puls, tytułowy „Drones” potwierdza jakość wysokich lotów.

LIPALI – Fasady, lider zespołu Illusion na tej płycie pokazuje swoją drugą spokojniejszą twarz, ale mocno charakterystyczną może przez głos jego jak i przez piosenki które utrzymane są w tonacji idealnej do kontemplacji, nie brakuje tam ostrych fragmentów ale na mnie ta płyta działa kojąco.

NOTHING BUT THIEVES – Nothing but Thieves, singiel „Graveyard Whistling” położył mnie na łopatki, inspiracje czerpane z Muse, Kasabian czy Arcade Fire są i może słyszalne niemniej słychać w ich muzyce własny styl, czarujący, uwodzicielski puls. Warto się im przyjrzeć mocniej.

WOLF ALICE – My Love Is Cool, kolejny młody zespół, który bez żadnych oporów podbija dusze i umysły publiczności nie tylko w Europie, zadziorność i pomysł na własną muzykę, to lubię.
https://youtu.be/O_QBC_pDkeU

THE DEAD WEATHER – Dodge and Burn, powiem krótko, Jack White jest fenomenem, muzyk wszechstronny i przy okazji prawie niewidoczny, kontynuuje obrany kierunek lat temu kilka muzyki opartej na bezpretensjonalnym rock’n’rollu, czystej, niezmieszanej, tu w duecie z Alison Mosshart potwierdza tą wysoką jakość. Amerykański czysty ochrypły rock.

PIOTR ROGUCKI – J.P. Śliwa – lider zespołu COMA wydał kolejny album, inny, trudny, tajemniczy, charakterystyczny dla tego również niepospolitego frontmana, płyta praktycznie bez gitar, nazwałbym ją instalacją artystyczną, dodatek do płyty zawiera dramat ze scenami pierwszą, drugą następna, prowadzi w niej dialog narodu o naszej kondycji nie fizycznej a tej głębokiej, zaszytej głęboko w duszy.

DAWID PODSIADŁO – Annoyance and Disappointment, „rozdrażnienie i rozczarowanie” tak w tłumaczeniu zatytułowany jest drugi album solowy Dawida Podsiadło. Czy może być ten album jeszcze bardziej dojrzalszy niż ten debiutancki, a mówimy tu o chłopaku rocznik 93. Okazuje się że może. Dawid bawi się muzyką w sposób świadomy, czaruje i połyka nas w całości. Hipnotyzuje, uwodzi. Absolutnie polecam. „Where Did You Love Go”?

Oto moje must have roku 2015.
Czy to był dobry rok w muzyce? Zawsze jest dobry, pomimo napływu nacisku muzyki powiedzmy plastikowej, nijakiej, pojawiają się artyści, artystki którzy podążają obranym kierunkiem, uwodzą, czarują, hipnotyzują, inspirują. Pojawia się zawsze ktoś młody, weterani ani myślą schodzić ze sceny. Twardo stąpają po tej ziemi. W podsumowaniu nie może zabraknąć, w moim podsumowaniu wydarzeń koncertowych gdyż kontakt face to face z artystą ma dla mnie znaczenie przeogromne. I co by tu wyróżnić. Z pewnością występ DAVE MATTHEWS BAND w Ergo Arenie. Mocno, dosadnie, pięknie, wyjątkowy koncert. Pierwszy ich koncert w naszym kraju i mam nadzieję że nie ostatni.
Na krajowym rynku z pewnością, Dawid Podsiadło. Kult to klasa światowa, Luxtorpeda również.

Rok 2016 zaczął się niefortunnie w muzyce gdyż odeszło od nas dwóch muzyków wybitnych, artystów charyzmatycznych, prawdziwe ikony, mowa o Lemmy z Motorhead i David Bowie. Dobrze że zostawili po sobie brzydko się wyrażę kupę pięknej, cudownej muzyki. Młodzi mają być inspirowani.
Co przed nami. Metallica?, Red Hot Chilli Peppers, w marcu nowe wydawnictwo Ani Dąbrowskiej, Luxtorpeda, koncerty Sigur Ros, P.J.Harvey, na Openerze, wspominani Ajronsi we Wrocławiu. Zespół mojego kuzyna Wojtka Garwolińskiego czyli PIVO zbiera pieniądze na wydanie kolejnego albumu, popieramy, wspieramy bo to artyści nietuzinkowi.
https://wspieram.to/pivo

Muzyka wiruje, wibruje, pochłania, edukuje. Muzyka była, jest i będzie.

                                                   ROCK AND ROLL IS LIFE