Zakynthos, „Zakintos” – wyspa interesująca

Home » Zakynthos, „Zakintos” – wyspa interesująca
zatoka Wraku

Jasa, Kalimera
Cześć, Dzień dobry jak powiadają Grecy.
Minęły dwa tygodnie od mojego ostatniego wpisu. Kończąc go jednocześnie tak się złożyło, wybierałem się na wakacje. I wróciłem. I bardzo szczęśliwy. Zero rozczarowania. A co najważniejsze. Wycieczka, wakacje all all wybrane przez moją córkę i wife nie dość że zniosłem, to jeszcze mi się spodobało. Ale po kolei.
Po licznych perturbacjach z biurami podróży, odwołanym jednym lotem, nerwowych godzinach w oczekiwaniu czy aby tym razem hotel czegoś tam nie potwierdzi, lecimy na wyspę. Lecimy na Zakhyntos. Jak powiadają Grecy – Zakintos i tej formy będę się trzymał.
Zanim tam się znaleźliśmy uczestniczyliśmy jeszcze w hucznie obchodzonych 40-stych urodzinach naszego wspaniałego kolegi NINJA. A cóż to był za bal. 30 osób zaproszonych. Orkiestra. Remiza. Gulasz, przepalanka, smalec, i inne smakołyki. Wesele jakieś? Fantastyczne tańce, śpiewy, gromkie sto lat, łzy wzruszenia. Pięknie było. Niech nam Ninja żyje 600 lat.

jubilat

Wracamy na wyspę. Wylot z Katowic. 7.30. Wcześnie. Pierwotny plan zakładał nocleg w okolicach lotniska z poniedziałku na wtorek gdyż o 5.30 musieliśmy już być na lotnisku. Postanawiamy jednak że wyjedziemy z Zielonej Góry w granicach godziny 24. Krótka drzemka przed wyjazdem i start. Autostrada z lekko natężonym ruchem. Dzieci śpią. Wife także. Ja czuję się wyśmienicie. Jechało się tak dobrze że przed godziną 4 meldujemy się na lotnisku. Ustawiam auto w bocznej uliczce i serwujemy sobie jeszcze godzinę snu. Budzik nastawiony wyrywa mnie z głębokiego snu. Jedziemy na parking pod lotniskiem. Zabieramy rzeczy. Każdy z nas z osobnym bagażem. Widzimy na płycie lotniska samoloty. Jednym z nich polecimy. Hala główna katowickiego lotniska już nie śpi. Turyści w większości odprawiają się albo na Canarię, albo do Egiptu – tam też latamy nadal, no i nasze stanowisko. Zakintos. Szybki check-in i obowiązkowe przejście przez bramki i już jesteśmy gotowi. Gate 5 którym mamy wyjść do samolotu zamknięty. Jak się okazało wylot opóźniony o prawie 30 min. Siadamy w naszym powietrznym autobusie w jednym rzędzie, Szymon przy oknie i w drogę. Julka nerwowo ściska poręcz i rękę mamy. Szymon wyluzowany. Ja zafascynowany. Nie mogę się nadziwić jak coś tak niedużego może się rozpędzić tak szybko, wznieść się na wysokość prawie 11 km i po dwóch godzinach lądować na maleńkim lotnisku w Zante. Amazing.

zakintos

Lot przebiegł bez żadnych problemów. Kierowca pilot dostał gromkie brawa za piękne posadzenie samolotu na płycie lotniska. W czasie lotu przed samym lądowaniem zaczęły się pojawiać bajeczne widoki poszarpanych brzegów wyspy, wzniosłe klify, no i kolor wody. Otworzono drzwi i buch – ponad 30 stopni. Po przesunięciu czasu na miejscu byliśmy w okolicach godziny 11. W hali lotniska po odebraniu bagażu czekali na nas rezydenci biura podróży. A zapomniałem dodać że lecieliśmy z biurem ITAKA. Szybko sprawnie odebraliśmy informatory i usiedliśmy w autokarze nr 3 którym udaliśmy się do hotelu.

gardelli resort

Sam hotel, nazwę podam gdyż będę go polecał każdemu – Gardelli Resort w Laganas od pierwszego wrażenia zrobił na nas dobre wrażenie. W recepcji odebranie resortowych opasek na rękę, szybko i sprawnie i meldujemy się w pokoju z bocznym widokiem na morze ale i na górki – 1113.
Czysty, ładnie urządzony, z dużym tarasem pokój. Jak się później okazało służył nam wyłącznie w celach noclegowych.

widok boczny na morze

widok na wzgórza z balkonu

I muszę się tu Wam przyznać jeszcze raz że wczasy all all to pomimo faktu że to nie moja bajka, nawet mi się podobały. Klimat odpoczynku można samemu go wypełnić. Można opierać się na zestawie – śniadanie, leżak, basen, drink, basen, morze, obiad, drink, leżak, drink, basen a może lepiej nie bo utonę, ale jednak i kolacja i znowu drink. Przyjemnie można wypełnić sobie czas uciekając z hotelu. Nie będę teraz jeździł tylko i wyłącznie na wakacje all all, bo to i kosztuje i nie do końca spójne jest z tym co mi się podoba, niemniej zobaczyłem, na własnej skórze doświadczyłem i mogę z czystym sumieniem powiedzieć że od czasu do czasu taką formę mogę wybrać. A najlepiej wersję 4 dni w jednym miejscu, kilka dni w innym. Niemniej tą formę zaakceptowałem. I jeszcze raz dziękuję family że mnie zabrali ze sobą. Pomimo all all nie siedzieliśmy tylko w samym hotelu. Ja biegałem.

poranek na szczycie

pizza?

zatoka o poranku

biegowe trawersowanie

Rano zawsze gdy temperatura jeszcze była znośna. Był i skuter i szalone wycieczki po wyspie na nim.

wife, skuter, ajem

Była też jedna jednodniowa wycieczka z przewodnikiem. I udział w animacjach. I był czas na przeczytanie 4 książek.
A sama wyspa pomimo tego że mała to ma do zaoferowania naprawdę sporo. Bo i niedaleko naszej plaży rezerwat przyrody ma swoje miejsce w którym swe miejsca lęgowe mają niesamowite żółwie
Carretta Carretta, i widziałem na własne oczy moment narodzin jednego takiego żółwia.

stop – żółwie Carrera

kopce z jajami młodych żółwi

young turtles

Jest i Keri Beach. Niesamowicie położona plaża, nieduża, z fantastycznym widokiem okalających ją wzgórz.

keri beach

szymon, skuter, keri beach, ajem

Są groty skalne do których można wpłynąć i widoki nieziemskie. I gaje oliwne. I chyba największa atrakcja wyspy – zatoka Wraku – Shipwreck. Widok powala i z klifu z wysokości prawie 300 metrów ja i z samej zatoki.

widok z klifu na zatokę Wraku

Bajka. Mnie te klify interesowały także pod kątem wspinaczki. Piękne ściany ale za kruche. No cóż. Wzgórza o których mówiłem to maleństwa, gdyż najwyższy szczyt ma 700 m.n.p.m., a to co okalało naszą okolicę w granicach 300 metrów. Ale widoki z nich imponujące, szczególnie rankiem gdy życie budziło się powoli. Słońce jeszcze tak nie dopiekało. Bieganie po tych wzgórzach to też nie lada wyzwanie.

biegowe trawersy

Jedyny cień dawały drzewa oliwne. Powyżej na otwartej przestrzeni trawersując zbocza widoki pode mną przecudne, wszystko takie małe, przede mną drogą kamienista, twarda i nawet rodowici Grecy których spotkałem tam wysoko nie mogli się nadziwić co ja tu robię. Oni pilnują tych swoich drzew, Ja penetrowałem wyspę. Jest gdzie pobiegać. Skuterem też zobaczyliśmy wyspę z innej perspektywy. Wąskie uliczki, zakamarki nielicznych wiosek. I rodowici Zakityńczycy. Uśmiechnięci. Spaleni słońcem.
Jednodniowa wycieczka z biurem ZANTE MAGIC TOURS także spełniła nasze oczekiwania. Program bardzo bogaty, komunikacja rewelacyjna, Natalia nasza pilotka z ogromna wiedzą i lekkością opowiadała nam o północnej części wyspy. O życiu po tej stronie, o historii, o tajemnicach. Zaczęliśmy od kąpieli w zatoce z wodą siarkową. Xigia Beach. Zapach siarkowodoru charakterystyczny, drażniący nozdrza. Sama zatoka mała, kameralna, z zaskakująco zimną wodą. Kąpiel podobno odmładzającą zażyłem i ja i Szymon.

zatoka w dole

zatoka z plaży

xigia caves

Kolejnym celem naszej podróży był kameralny port Agios Nikolaos w którym to z autokaru przesiedliśmy się na nasz kuter i popłynęliśmy w kierunku na najbardziej znany, przepiękny zakątek wyspy, sławną zatokę Wraku.

zatoka Wraku

Płynąc mijaliśmy wysokie klify, groty skalne, a także majaczyła nam w oddali wyspa Kefalonia. Sama zatoka Wraku widziana z pokładu kutra już robi wrażenie, szczególnie woda która w momencie minięcia linii wyznaczającej wpłynięcie do zatoki zmienia barwę na szmaragdową, niesamowicie komponującą się z piaskowymi klifami, ścianami 300 – stu metrowymi.

wrak

wrak

Czas na relaks i kąpiel.

family

Ja badam ściany pod kątem wspinaczki, robimy zdjęcia i nawet odpoczywamy do czasu gdy do zatoki nie wpływają dwa wielkie wycieczkowce. Plaża z kameralnej zmienia się na zapchaną plaże w Pobierowie. Brakuje tylko parawanów. Zmykamy czym prędzej i kierujemy się w drogę powrotną. Po drodze zatrzymujemy się przy niesamowitych grotach skalnych do których poza statkami można wpłynąć także wpław. Wykorzystujemy to z Szymonem i skacząc z pokładu kutra wpływamy do środka jednej z groty. Efekt piorunujący. Niesamowita gra światła, wody i odłamów skalnych. Zdjęć z wewnątrz niestety nie mam. A szkoda.

groty skalne

Oglądamy jeszcze pływające z nami ławice Dorady, wsiadamy na kuter i do portu. Chwila czasu na obiad. Siadamy w zatoczce zajadając baraninę na lekko. Pycha. Oczy napajają się widokiem morza i okolicznych wzgórz. Kolejnym miejscem postoju będzie punkt widokowy na klifie z którego widać będzie zatokę Wraku. Stojąc na krawędzi prawie 300 – stu metrowej ściany zadajemy sobie pytanie: który widok ładniejszy, ten z pokładu kutra czy ten który mamy przed sobą. Zdania podzielone. Ja zamieszczę zdjęcia. Sami oceńcie.

wife, szymon, klif, zatoka

panorama zatoki

Powrót do autokaru w temperaturze bliskiej 36 stopni i wilgotności sięgającej 87% postawił wszystkich w sytuacji – wybieramy miss i mistera mokrego podkoszulka. Wszyscy wygrali.
Kolejnym punkt związany był z tym z czym najbardziej kojarzy się wyspa czyli oliwki. Rodzinna wytwórnia tych pysznych warzyw oferuje poza samymi oliwami z oliwek z pierwszego tłoczenia również rodzynki i bimber. Taka sytuacja. Najbardziej podobała mi się sekwencja wypowiadana przez właściciela a brzmiało to tak: dzysaj speszial oferta from one family only dzis, łan oil 3 euro, dwa oil 5 euro. Z gracją wypowiadane, brawo. Interes się kręci. Następnie udaliśmy się do Anafonitrias Monastery z 1429 r. To najstarszy monastyr na wyspie. Podobno ostatnie lata swego życia w tym miejscu spędził niejaki Dionizos, patron. Warto zobaczyć.

monastry

1429 r.

Końcowym etapem naszej wycieczki była wizyta w największej winiarni na wyspie. Callinico.

winna droga

w ofercie

Z racji mego wcześniej nabytego doświadczenia w pracy jeszcze z czasów studenckich w niemieckiej winiarni mogłem porównać zarówno sam proces wytwarzania, jak i moment konsumpcji. Niewiele się to wszystko różni. Moje wcześniejsze wizyty w gruzińskich winiarniach tak wysoko ustawiły poprzeczkę że nic mnie tutaj smakowo nie zachwyciło, no może poza winem o nazwie Amadeus, czerwone, wytrawne, ciężkie. Ankieta i do domu. Natalia nasza przewodniczka godna polecenia, samo biuro, kierowca i autokar pierwsza klasa. Zante Magic Tours polecam.
Poza tym wynajęliśmy skuter którym zwiedzaliśmy południową część wyspy. Była wizyta w stolicy czyli Zante, które wieczorem nabiera koloru, szczególnie wąska uliczka prowadząca przez Rynek. Mnóstwo knajpek, turystów, lokalesów. Jachty, zatoka, wielkie promy.
I krótka wizyta na wyspie ślubów. Niby niepozorna, niby taka normalna, A jednak trochę inna, taka intymna o ile jesteśmy wieczorem,

wyspa ślubów

ponownie

i jeszcze raz

Samo Laganas w którym mieszkaliśmy kojarzy się z jedną wielką imprezownią. Prym wiodą Anglicy. Hordy lekko lub mocno podpitej młodzieży przemieszczają się po głównej ulicy na której znajduje się 600 – szeset dyskotek chyba. I tego nie polecam. Natomiast nasz hotel stał na uboczu z dala od tego harmidru. Cicho i spokojnie. Sam hotel oceniam bardzo dobrze. Obsługa a szczególnie Mary która uczyła mnie greckiego także wypełniali swe obowiązki rzetelnie i czasem z usmiechem na twarzy. Animatorzy biura Itaka pod przewodnictwem Pauliny organizowali wszystkim do południowe i popołudniowe atrakcje. Był stretching, aqua aerobic, wyścigi na materacach, rzutki i wiele innych. Było super i zawsze z uśmiechem na twarzy.

julia

my

szymon

Tak nawiasem mówiąc to bycie takim animatorem to poza kwestią zarobkową i ciężka pracą fajne doświadczenie. Poznajemy ludzi, uczymy się języka, kultury. Super sprawa dla młodych ludzi.
Reasumując pragnę podziękować mojej family że mogłem doświadczyć bycia na wyspie. Sam ją polecam ale w stylu 3,4 noce w jednym miejscu, gdzieś się przenosimy i wylot.
Zakintos. Wyspa interesująca.