|
pasja w chmurach |
Czas zakończyć sezon który nigdy się nie rozpoczyna. Brzmi dowcipnie. Ale taka jest prawda. Niemniej na te kilka dni każdego roku wszyscy czekamy z utęsknieniem. Termin wrześniowego wyjazdu planowany jest zawsze z dużym wyprzedzeniem. Tak było i tym razem. Choć w międzyczasie pierwotnie zaplanowany termin zmienił swoją datę. A szkoda. Na zmianie ucierpiał doskonale znany Wam z poprzednich górskich wpisów Jaca Kozioł. Kontuzja wyeliminowała Jaszczomba. A Maciek cieszy się od kilku tygodni gdyż został ojcem. Zatem skład wykrystalizowany stanowiły doskonale znane Wam jednostki: Miś, Fedur, Ninja, Malik, Sowa, Ricco, Marud i ajem. Dokoptować próbował do nas outdorowiec ale w dniu wyjazdu oznajmił że nie jedzie. Bez komentarza.
|
dzień się rozpoczyna |
|
Tatry witają |
Co do miejsca wyjazdu plany zmieniały się kilkukrotnie. Słowacja mieszała się z naszymi Tatrami Wysokimi. O wszystkim zaczęła też decydować pogoda. Im bliżej wyjazdu zapadła decyzja że wybierzemy opcję mieszaną. Część po naszej stronie, część u Słowaków. Jak życie pokazało raz kolejny wybraliśmy jeszcze inną opcję. Ale o tym później.
|
Hala Gąsienicowa budzi się również |
I tak 14 września wieczorową porą stawiliśmy się gotowi i zwarci do kolejnej górskiej wyrypy. W Zatoniu pod Zieloną Górą rozdaliśmy wcześniej zamawiane pamiątkowe trykoty, nie wszyscy jak się okazało, rozdałem ubezpieczenia i w drogę. Sama droga w tym roku nie zawierała na szczęście żadnych niespodzianek.
|
panorama na Czarny Staw Gąsienicowy |
Dobrze po godzinie 1 wjechaliśmy do Zakopanego. Padało więc jeszcze w trakcie podróży zarezerwowaliśmy miejsce w hostelu na Krupówkach. Blisko parkingu. Zmęczenie wzmagało. Cały dzień w pracy. Później 2 godziny lekcji w szkółce pływackiej i cała droga za kierownicą. Ale szybko postawiony drink regeneracyjny spowodował otrzeźwienie. Coś na ząb i można tańczyć. A że hostel to i płeć piękna mieszkająca obok. Wymiana uprzejmości, energetycznych drinków i znalazła się muzyka. Madonna wiodła prym. A na parkiecie między piętrowymi łóżkami Ninja i Miś. Królowie parkietu. Muzyka w tańcu im nie przeszkadza. Repertuar ruchów nieograniczony. Dopisuje humor wszystkim. Mnóstwo śmiechu. Około godziny 3 kładziemy się spać. Piątkowy dzień zapowiada się ekscytująco. Pogodowo też ma być super.
|
jeszcze jedno ujęcie na staw |
Rankiem bardzo ciężko wstać. Chyba ciśnienie się zmieniło bo głowa lekko boli. Pakujemy się a raczej przepakowujemy i wyruszamy do Kuźnic. Tam rozpoczynamy oficjalnie zakończenie sezonu 2017 roku. W Kuźnicach spotykamy zaprzyjaźnione dziewczyny z hostelu. Nasze plany to: Kuźnice, Hala Gąsienicowa niebieskim szlakiem, Czarny Staw Gąsienicowy, Zawrat, Świnica, Przełęcz Świnicka, czarnym szlakiem w kierunku Zielonego Stawu i jak czas pozwoli to Karb i Kościelec.
|
droga na Karb |
|
staw ponownie, w tle fragment Orlej Perci |
|
jego eminencja boczek |
Ten ostatni to dla mnie wyjątkowy punkt. Na nim jeszcze nie byłem nigdy. A pragnienie jest wielkie. Gdyż piękny jest. I ruszamy. Początek podejścia na Halę Gąsienicową dość monotonny. Las. Sporo kamieni. Droga wiedzie pod górę. Idziemy niebieskim szlakiem. Mijamy Boczań i Wysokie. Przez Skupniów Upłaz docieramy do przełęczy między Kopami 1499 m.n.p.m. Później Hala Gąsienicowa. Słońce coraz częściej się pojawia na niebie. Humory nas nie opuszczają. Mijamy Murowaniec i niebieskim szlakiem powoli docieramy pod Czarny Staw Gąsienicowy. To już 1624 m.n.p.m. A widoki? Z jednej strony Granaty, część Orlej Perci, Kościelec i Karb. Robimy dłuższy postój.
Herbata. Kanapki z boczkiem i cebulą robią furorę. Konserwy i pasztety nigdzie tak dobrze nie smakują jak tu w tych pięknych okolicznościach przyrody.
|
Czarny Staw z podejścia na Zawrat |
|
sam początek podejścia |
|
Granaty |
|
wyżej |
|
granaty ponownie |
Obchodzimy staw po posiłku lewą stroną i kierujemy się pod przełęcz Zawrat. Im wyżej tym widoki piękniejsze. Dodatkowo chmury tworzą niesamowity spektakl. Przy Zmarzłym Stawie kolejna pauza, nieco krótsza. Dla kilku z nas to miejsce to wspomnienie niedawnego zimowego pobytu w tym miejscu podczas zimowego kursu w Tatrach. To samo miejsce a jak inaczej wygląda.
|
wędrowcy jeszcze wyżej |
|
Zmarzły Staw |
|
ten sam staw z wędrowcami |
|
Granaty w chmurach |
|
wędrowcy jeszcze wyżej |
Zaczynamy najbardziej mozolną część dzisiejszej trasy. Wspinaczkę pod Zawrat.
|
zabezpieczenia |
|
dużo ostrzej |
|
jeszcze bardziej ostro |
|
łańcuchy na podejściu pod Zawrat |
|
Granaty |
Po początkowym ostrym podejściu mamy przed sobą spory fragment z łańcuchami. W kilku miejscach tworzą się korki. Pomagamy niektórym osobom a to postawić stopę a to dobrze chwycić łańcuch. Na Zawrat wchodzimy w podgrupach. I tak jak po stronie naszego wejścia pogoda była słoneczna, praktycznie bezwietrzna, tak od strony pięciu stawów chmury, wietrznie i dość zimno.
|
Zmarzły Staw |
|
kawa na Zawracie |
Mglisto. Widoków praktycznie zero. Rozkładamy stanowisko z kawiarką. Zapach kawy zaczyna drażnić nasze nozdrza. Zapach na tyle intensywny że wzbudza zainteresowanie każdego przechodzącego turysty. Dodatkowo konserwy, pasztety no i boczek z cebulą.
Kawa w takich okolicznościach smakuje wyjątkowo.
Idziemy w kierunku Świnicy. Mijamy kolejne dziewczyny, braci zakonników. Wiatr zaczyna przedmuchiwać widoki od strony słowackiej. Słońce pokazuje się również coraz częściej. Na Świnicy jesteśmy dłuższą chwilę. Popas. Herbata. I zdjęcia. Na górze lekko mgliście ale nieważne.
|
tradycja |
Pamiątkowe zdjęcie zgodne z tradycją z opuszczonymi portkami wykonane. Schodzimy. Widoki już robią się fantastyczne. Uśmiechy nie znikają z naszych twarzy. Obieramy kierunek na przełęcz Świnicką. W międzyczasie grupowe zdjęcie bez Maruda. W tle Beskid i Zielony Staw. Pięknie. Ujęcie Kościelca z innej perspektywy. Tu też zapada decyzja że w takim tempie nie damy dojść i na Karb i na Kościelec. Znowu Kościelec beze mnie?
|
zejście ze Świnicy |
|
atak szczytowy na Świnicę |
Parkujemy między Zielonym a Długim Stawem. Z tej perspektywy Świnica wygląda znakomicie.
Postanawiamy powoli schodzić w kierunku schroniska. Mijamy Halę Gąsienicową. Schodząc obieramy kierunek na Kuźnice żółtym szlakiem. W Kuźnicach jesteśmy dobrze po 19.
|
panorama na zejściu ze Świnicy |
Szybki przepak i meldujemy się w schronisku. Kąpiel i czas kolację. Po całym dniu coś ciepłego dobrze wpłynie na nasze samopoczucie. Mnóstwo dyskusji o dzisiejszym dniu. Wymiana zdjęć. Własne oceny dotyczące przebiegu dzisiejszej trasy. Bez wątpienia to był bardzo dobry dzień.
|
widok z zejścia na Świnicę |
|
road to Beskid |
W śpiwory kładziemy się lekko po północy. Cały wieczór z dużą ilością humoru. Tak to wygląda.
Kolejny dzień budzi nas deszczem. Zgodnie z prognozami.
|
widać słowacką część Tatr |
|
Zielony Staw |
Pasja trwa zatem do następnego wpisu. Niebawem kolejny dzień. Będzie się działo.
|
Pasja trwa |