|
via a La Prosciutteria |
Buongiorno.
Ciao amici.
Pandemia się nie chce skończyć. Atakuje nas kolejna fala i w sumie przy biernej postawie naszego, scusa, ich rządu, możemy się spodziewać 16 i 23 pewnie fali covidowej. Dodatkowo „pomagają” nam antyszczepionkowcy, folarze, opętani i szerzący herezje. Kurwa chyba kogoś mogłem obrazić. Trudno.
|
il treno |
|
Stazione Centrale a Bologna |
|
La Mortadella |
|
nigdzie indziej kawa i cornetto nie smakuje tak wybornie |
Po tak miłym wstępie informacyjnie zanim przejdę do meritum posta. Byłem we Włoszech. Wróciłem w ubiegłym tygodniu. Fakty. Kod o szczepieniu lub negatywny test wymagany przy odprawie. Każda restauracja, muzeum, pałac, wszędzie wstęp z aktualnym kodem o szczepieniu. Środki publicznej komunikacji czy Tper.it czy też Trenitaliatper.force.com, w tym wypadku pociągi regionalne maseczki wymagane absolutnie. I czy jesteś biały czy też masz inny kolor skóry nikogo nie zwalnia to z obowiązku noszenia tej maseczki. Sklepy oczywiście też. Spora część włoskiej populacji nosi te maseczki nawet na dworze. Pytacie czy można? Si, certo. Nie stanowi to żadnego problemu. Samolot naturalnie też. Nie wczytywałem się jakie są kary za brak maseczki ale po powrocie do naszego pięknego kraju, gdzie ponownie osiągnęliśmy status lidera w zgonach, gdzie wchodząc do kina restauracji sklepu zaczynam się źle czuć bo mam maseczkę. Smutne obrazki. Tyle tytułem wstępu.
Po gorzkim wstępie prawdziwy rarytas. Wpis o ponownej wizycie we Włoszech.
|
Pallazzo wyglądające jak więzienie |
|
uliczne smaczki |
|
Teatro Regalo |
|
jeden z kilkunastu parmeńskich kościołów czyli chiesa |
|
monument na cześć G. Verdiego |
Dlaczego znowu Włochy? Bo się tam i ja i moi znajomi dobrze czujemy. Bo uczę się języka włoskiego, bo córka studiuje romanistykę. Bo pasta, wino, formaggio. Zabytki, kultura, ludzie. Dlaczego Bologna? Akurat w tym okresie nie ma za dużego wyboru w tamtym kierunku ale wielokrotnie przejeżdżając autostradą obok Bolonii w kierunku Rzymu czy też Toskanii chciało się choć na chwilę wjechać do tego, jak się okazuje pięknego miasta. Czy najpiękniejszego? Prawdę mówiąc. Absolutny top 3 włoskich miast. No bo w kategorii miasteczka mamy tam swoich faworytów, Voletrra przykładowo, Pienza. Ale wśród dużych miast Bolonia jest wooooowww.
Mniej więcej w tym samym okresie ale jeszcze w roku przed pandemią byliśmy w Naples czyli Neapolu. Wyjazd związany był z urodzinami mio moglie czyli mojej żony. Jak już pozwolono nam lecieć to wybraliśmy Bolonię aby tam celebrować kolejne 18 urodziny czyli po włosku compleanno. A jak było? Co za pytanie. Z nami? Z nami zawsze jest inaczej i zawsze dobrze. Wybór ochotników ekspedycji też nie był przypadkowy. Sprawdzona gwardia. Outdorowiec z żoną oraz Agnieszka i Krzyś. I tak oto w 6 osób polecieliśmy do Bolonii. Wcześniej kupiłem bilety lotnicze. Znaleźliśmy fajne lokum w postaci hotelu **** Cosmopolitan Bologna. Świetna cena do jakości i faktycznie, śniadania palce lizać. Smak cornetto con marmelatte czuję do dziś.
|
jubilatka w Parmie |
|
uliczne inspiracje |
|
Parmeński Ratusz |
|
Stadio Calcio a Parma |
Ulubione zapytanie Krzysia? Jaki plan? Ano plan jak zawsze ambitny i nastawiony na totalne zwiedzanie. Oczywiście Bologna ale oprócz niej Parma i Ferrara. Jeszcze w Polsce zarezerwowałem bilety na zamek w Ferrarze oraz zwiedzanie i podziwianie widoków Bolonii z wieży Asinelli w Bolonii. Odpowiednio dla zaintersowanych koszty tych wycieczek: Zamek Estense z włoska zwanym Castello Estense, sam zamek 12 euro dla dorosłego, plus ewentualnie 2 euro za wejście na wieżę zamkową, warto, zdecydowanie, i due Torri Asinelli w Bolonii 5 euro. Zdecydowanie również warto.
|
Katedra od tyłu |
|
wieża kościelna |
|
wejście główne do katedry |
|
Baptysterium |
|
okazałe katedralne wnętrza |
Jeszcze tylko rezerwacja parkingu w Katowicach na lotnisku, 37 złotych. I możemy lecieć. Wybierając się do jednego z trzech regionów włoskich a mianowicie: Emiglia-Romagna, Puglia i Naples podczas wypełniania papierów musimy zameldować się w ich systemie gdzie będziemy przebywać we Włoszech i gdzie przebywaliśmy i gdzie będziemy przebywać po powrocie do kraju. Dodatkowo podczas odprawy jak wcześniej wspomniałem w załączniku musi się znaleźć certyfikat ze szczepienia lub negatywny wynik testu. I możemy lecieć. Acha, lecieliśmy Raynair, tak to te linie co wiszą mi jeszcze kasę za odwołany lot do Odessy. Nic to. Lecimy.
|
Parmeńska uliczka |
|
Piazza centrale |
Lot bez zakłóceń. Drink na lotnisku. Jeden, drugi. Wesoło. Spotykam znajomą, wówczas jeszcze nie wiem skąd się znamy. Rozrzuceni po samolocie gdyż taniej. 1, 20h i lądujemy w Bolonii. Wychodzimy z lotniska. Internet nie chce działać. Jeszcze w Polsce na kilku blogach dowiedziałem się że z lotniska do Bologna Stazione czyli dworca głównego w centrum miasta można się dostać na dwa sposoby jeżeli mówimy o autobusach. Komercyjnie za 8 euro Marconni Express. Lub za 1,50 euro dwiema liniami 81 lub 91 z przystanku Birra czyli fermata Birra. Przystanek oddalony o jakieś 800-900 metrów od lotniska. No to idziemy. Trochę na czuja. Wieczorowa pora. Znajdujemy przystanek. Hurra. Ale nie ma automatów z biletami. Jedzie Marconi Express. Odpuszczamy. Szukamy dalej. Zatrzymuje się nasz autobus. Ale nie mamy biletów. Odjeżdża. Języka zapomniałem. Trochę zdezorientowani idziemy. Robi się nerwowo. Mój internet nie działa. Agnieszka zabiera się za szukanie. Wchodzimy po kilkuset metrach na via prowadząca bardzie w kierunku centro. Zawsze to większa szansa na inne autobusy. Ale nie mamy biletów i nie ma automatów. Po 22 zatrzymujemy się na kolejnym przystanku. Agnieszka z Krzyśkiem są przed nami. Zatrzymuje się l’autobus. Otwierają się przednie drzwi. Wchodzę i pytam kierowcy po włosku że chcemy dojechać do centrum ale nie mamy biletów i nigdzie nie ma automatów. Buonasera. Pada z ust kierowcy. Pyta czy mam internet. No przecież mam. Prosi aby ściągnąć sobie apkę Roger i tam kupić bilety i oczywiście zaprasza do środka. No to wsiadamy. I ściągamy. Jak krew z nosa. Ale nie ma z nami Krzyśka i Agi. Dzwonimy do nich, zajęte. Oni dzwonią. Mówimy że jedziemy a oni stoją. Sugestie z naszej strony aby ściągnęli Rogera, i że będziemy czekać na Stazione. Pytam kierowcy czy to ten przystanek, tak, proszę dziękuję. Nieprawdopodobne. I bez biletów. Ja swój internet odpuszczam. Apkę ściąga Adam. Działa. Kupujemy. Okazuje się że w kierunku naszego hotelu jedzie autobus numero 21. Pytamy policjantów z którego przystanku. Proszą się rozejrzeć po przystankach. Jest, stoi. 21. Wsiadamy. No dobra. Ale gdzie są Agnieszka i Krzysiek. Jedziemy. Po kilku minutach Adam mówi do mnie że minęliśmy właśnie jakiś stadion. A że ja mu o stadionie Bolonii mówiłem to zapamiętał. Ale z mapy wyraźnie wynika że stadion jest po drugiej stronie miasta. Mam internet. Źle jedziemy. Robimy koło i wracamy na Stazione. Ale nie wysiadamy. Teraz kierunek prawidłowy. I słuchajcie hit. Na drugim lub trzecim przystanku od Stazione do autobusu wsiadają Agą i Krzysiek. No przecież w normalnych okolicznościach nie byłoby szans wpaść na siebie. Świetnie. Jedziemy. Autobus zatrzymuje się pod hotelem. Wchodzimy. Jest krótko przed 24. Rezerwacja, klucze itd. Pytam czy mogę zapłacić, gdyż wcześniej hotel zabezpieczył sobie moją kartę nie ściągając środków. Próba zapłacenia primo, nieudana. Druga, to samo. Co jest grane. Przecież mam środki. Swoją kartę podaje Krzysiek Robimy zabezpieczenie na jego karcie. Mieszamy na 1 piętrze obok siebie. Wcześniejsza komunikacja z obsługą i oto mamy pokoje obok i łóżka małżeńskie. A z kartą okazało się że miałem ustawiony za niski limit płatności. Zamawiamy jeszcze śniadanie na 8 i rozchodzimy się do pokoi. Długi dzień. Lecz jesteśmy. Zasypiamy. Budzę się wcześniej rano. Przyzwyczajenia z domu. Meldujemy się na śniadaniu. Kawę podaje pan kelner. Każdy obowiązkowo wyposażony w jednorazową rękawiczkę. Można nakładać. Cornetto. Prosciutto. Pancetta. Owoce. I kawa. Smakuje wybornie. Kawa zawsze wybornie.
Plan na pierwszy dzień to wizyta w Parmie z głównym punktem programu w postaci katedry, la Prosciutteria, niesamowita uliczka pełna sklepów z szynkami i Teatro Farnese, a później powrót do Bolonii na wieczorny rekonesans.
|
panini palce lizać |
|
Parma Calcio |
|
parmeńska ulica |
Jedziemy na dworzec. Tym razem inny autobus. Inna linia. Trochę błądzimy. Logistykę przejmuje Agnieszka. Signeli. Nowa fermata. Chyba numer 20. Jedziemy. Z przesiadką. Jesteśmy. Dworzec centralny. Stazione Centrale. Kas biletowych bez liku w postaci automatów. Szukamy Parmy na rozpisce. Nie ma. Piacenza. To kierunek nasz. Pomagają nam dwie urocze rodaczki. Kupujemy bilety. Tym razem w automacie. 58 euro. 4 osoby. Tam i z powrotem. Godzinna podróż przed nami. Pociągi regionalne mają u nich bardzo wysoki standard. Dwupiętrowe. Czyste. Pachnące wręcz. Bardzo komfortowe. I wszyscy w maseczkach.
Podróż do Parmy upłynęła szybko. Zanim się obejrzeliśmy wysiadaliśmy już na dworcu. Od razu z niego prosto w kierunku centro. Po drodze pierwsza wizyta w sklepie aby uzupełnić płynne zapasy. Jako że to sobota w dwóch miejscach napotykamy na bazar ala „chiński bazar”. Wchodząc na centralną część starówki pojawia się wielki, ogromny budynek w którym to mieści się Teatro Farnese i muzeum. Zaraz przed nim stoi sporych rozmiarów monument upamiętniający fakt że znany włoski kompozytor operowy pochodzi z prowincji Parma. Wchodzimy na strada Garibaldi. Czuć już w tym miejscu włoską ulicę. Sporo rowerzystów, i artystów. Pierwszy ciekawy budynek przed nami to Teatro Regio. To jeden z czołowych teatrów operowych we Włoszech, wzniesiony w 1829r.
Kontynuujemy wizytę w Parmie podziwiając jej architekturę. Docieramy do jednej z najważniejszych arterii miasta strada della republica. Większy ruch. Sporo turystów. I coraz więcej knajpek. Kawiarni. I słońce wychodzi. Dochodzimy do Piazza Garibaldi. Palazzo del Governatore i Palazzo del Tribunale. I wszędzie skutery, może nie w takiej sile jak wiosną czy latem ale urok ten sam. Gwar ulicy łapiemy pełną piersią. Przechadzamy się obserwując mieszkańców. Jedni robią zakupy, inni piją kawę. A my dochodzimy do ronda okraszonego fontanną. Tu na chwilę się rozdzielamy. Ja z mio moglie idziemy, korzystając z okazji spróbować wejść na stadio di Parma. Stadio Comunale di Ennio Tardini. To moja świecka tradycja. Poza tym Parma to bardzo zasłużony klub dla włoskiego futbolu. Aktualnie grający w serie B. A ciekawostką jest fakt że jego barw broni teraz Gianluigi Buffon. Prawdziwa legenda włoskiego calcio.
|
katedra ujęcie rybie oko |
|
temat przewodni |
|
via szynkowa |
|
panini do zjedzenia |
Jak to jednak zwykle bywa wejść się nie udało ale pamiątkowe zdjęcia uczyniliśmy.
Wróciliśmy do naszych znajomych. Przed nami Piazza del Duomo. W głównej części Cattedrale di Santa Maria Assunta. Można nie lubić kościoła jako instytucji ale trzeba przyznać że poprzednicy wszelkie tego typu budynki budowali z rozmachem. I podziwia się ich dokonania. Freski. Zdobienia. Wykończenia. Robi to wszystko wrażenie. Obok stoi Baptysterium. Równie okazałe jak katedra. Nasze szczęście polega na tym że najczęściej te najciekawsze budynki są albo remontowane całkowicie czyli całe w rusztowaniach albo częściowo. Tak było i tym razem.
|
Banksy w Parmie |
|
wnętrze katedry |
Zachwyceni zgłodnieliśmy. Udaliśmy się na kulinarną ucztę w postaci kanapek do knajpki zwanej I Panini di PEPEN. Prostota a kolejka jak po zboże. Warto zapytacie? Postać w tej kolejce. Zdecydowanie tak. Wybór panini con prosciutto crudo …..coś tam coś tam. Świeże. Wyjątkowo. Warto. Uwielbiam małe knajpki z mega prostym jedzeniem. Wyśmienity wybór.
Nasyceni udaliśmy się sprawdzić jak wygląda ulica na której stoi jeden sklep obok drugiego oferujący pancetty, prosciutto czy też parmegqiano. Głowa boli od wyboru. I te nazwy sklepów. La Prosciutteria. Trafiliśmy spacerując również na oryginalną wystawę Banksy. Brytyjski artysta street art. Jego prace znane są nie tylko w samym Londynie. Ale na to czasu nie znaleźliśmy. A szkoda pewnie. Ograniczeni czasem godziny powrotu do Bolonii, udaliśmy się na zakupy szynkowo-serowe. I pognaliśmy spróbować wejść do Teatro Farense. Okazało się jednak jak dotarliśmy do bram teatru że wejście jest biletowane, z wcześniejszą rezerwacją i w ogóle trzeba wejść też do muzeum. Smutni odpuściliśmy tą atrakcję. Pewnie szkoda. Trudno. Zaczęło trochę padać. Udaliśmy się na espresso. I w drogę powrotną do Bolonii.
|
Palazzo della Pilotta |
|
espresso |
O pierwszych wrażeniach z wizyty w centrum Bolonii w następnym wpisie. Na koniec ciekawostka.
Po powrocie outdorowiec znalazł ciekawy wynik ankiety przeprowadzonej wśród Włochów. Zapytani o miasto w którym żyło by im się najlepiej wygrała … Parma.
Ciekawe. Nasza wizyta za krótka ta taką ocenę ale miasto wyjątkowo ciekawe.
Tym czasem zapraszam do oglądania zdjęć i zapoznania się z tekstem.
Ci vediamo.