Lecco, piękne miasto, jezioro Como i góry |
Ciao
Buongiorno tutti
Wchodzimy w Nowy Rok z przytupem. Mnóstwo planów wycieczkowych i nie tylko. Poza tym razem z mia moglie oraz częścią naszych znajomych weszliśmy w rocznik zaczynający się już od 5…
Będzie co świętować. Hucznie i z przytupem zapewne. Pomysł jest zobaczymy co z niego wyniknie.
Wracamy tymczasem do listopadowego wyjazdu do Lombardii. Za nami Bergamo, Mediolan. A przed?
Wizyta w Lecco nad jeziorem Como i ponowna wizyta w Bergamo skąd kolejnego dnia wracamy do Polski.
Po wieczornych emocjach na Stadio San Siro kładziemy się spać dość późno co utrudnia poranne wstawanie. Kawa, śniadanie i lecimy na metro. W międzyczasie kupuję bilety na pociąg z Mediolanu do Lecco i wpadamy na peron dosłownie 5 minut przed odjazdem pociągu. A trzeba pamiętać że stacja metra oddalona jest od peronów na fantastycznym mediolańskim dworcu kolejowym o naprawdę sporą odległość. Niemniej zasiadamy wygodnie w bardzo komfortowych fotelach kolei regionalnych i wyruszamy w podróż do Lecco.
kolejka nie jedzie, może spacer? |
w tle Piani D’Erna |
Co poza jeziorem ma do zaoferowania to poniekąd przepiękne, kameralne miasteczko. Są góry. Niewysokie ale na tyle satysfakcjonujące że warto się z nimi zaprzyjaźnić, tym bardziej że z wiadomości z pierwszej ręki (Julia córka) była w tym mieście i potwierdzała że warto wjechać, wejść na najwyższy pobliski szczyt i podziwiać przepiękną panoramę na jezioro, miasteczko i okalające góry. Mowa tu o Piani D’Erna 1291 m.n.p.m. Oczywiście przygotowując się do tego wyjazdu sprawdzam na stronie czy kolejka prowadząca na szczyt działa, jest czynna itd. Wszystkie źródła podają że działa.
Wysiadamy na dworcu w Lecco i od razu udajemy się na przystanek znajdujący się po jego lewej stronie, jakieś 100 m. Interesuje nas autobus linii 5. Nadjeżdża po kilku minutach. Kupujemy bilety i po pokonaniu wszystkich chyba przystanków i prawie 30 minutach jazdy oraz w końcowej fazie pokonując wszystkie serpentyny meldujemy się na parkingu przy dolnej stacji kolejki. Przepiękna pogoda. Słońce. Temperatura w granicach 11-13 stopni. Parking tętni życiem czego nie można powiedzieć o kolejce. Nie widać żadnych ruchów wagonika. Podchodzimy pod kasy i …..?!!?! Informazioni. Że do końca miesiąca kolejka jest serwisowana. I tyle. Jak to u Włochów. Wieczna siesta. I luzik.
No cóż. Pojawia się plan aby wejść na szczyt. Kierunkowskazy pokazują nieco ponad 2h. Szymon mówi stanowcze nie. To może schronisko znajdujące się pośrodku podejścia. Też nie. Postanawiamy że w oczekiwaniu na kolejny autobus zrobimy spacer wokół masywu. Ścieżki przygotowane doskonale. Pięknie opisane. Aż korci aby podejść dalej.
Mija nas sporo turystów z plecakami.
widok na jezioro, niestety tylko z parkingu |
świetna kawiarnia |
Piazza Garibaldi |
My wracamy. Zjeżdżamy do centrum i kierujemy się ku centralnej części miasteczka. Jako że czas lunch to wchodzimy do Centrale bar pasticceria przy Via Roma obok Piazza Garibaldi. To miejsca od razu wzbudza naszą sympatię. Siadamy na końcu sali i poza klasyczna kawą zamawiamy cornetto z pistacjami oraz panini. Wszystko smakuje wybornie.
Pomimo że to niedziela, a nie jesteśmy w Polsce w knajpce jest ciasno. Fajnie. Tego schematu, rytuału bardzo im zazdroszczę. Peró.
Idziemy zwiedzać. Jezioro Como to kolejny atut tego miejsca. Tym wszystkim którzy mieli okazję być w takich miejscach gdzie miasto leży nad jeziorem i w otoczeniu gór zachwyt jest spotęgowany. Plus słońce oczywiście. A to wszystko mamy jak na wyciągnięcie ręki.
I czerpiemy z tego wielką chochlą. Słońce odbija się w tafli wody. Pokonujemy promenadę wolnym krokiem podziwiając miasteczko, jego zabudowę i okoliczne wzgórza i .. starą Alfę Romeo Spider. Ależ to jest cudo.
Przed nami podróż powrotna do Bergamo tym razem. Postanawiamy przed podróżą jako miłośnik zwiedzania stadionów zobaczyć jeszcze ten lokalny. Lokalna drużyna występuje w Serie B. Stadion niedaleko dworca. Ale brakuje czasu. Wsiadamy do pociągu i kierujemy się do Bergamo. W międzyczasie wymieniam informacje dotyczące odbioru kluczy od apartamentu.
włoska perełka |
jezioro Como |
i w tle góry |
Docieramy do Bergamo gdy zaczyna zapadać zmierzch. Pod dworcem napotykamy jeszcze manifestację pod sztandarami republiki Włoch. Przyglądając się dłużej dostrzegam że to prawdopodobnie neofaszyści. Jasna cholera. Część z nich ma na sobie tatuaże ze swastyką. Niepokoi mnie odradzający się w wielu europejskich krajach ten ruch, również w Polsce dzięki minionej władzy.
Muszę powiedzieć że Bergamo w odsłonie wieczornej prezentuje się świetnie udekorowane światełkami i ozdobami świątecznymi.
jedna z urokliwych uliczek w Lecco |
stare mury |
Przed nami w tle widać starą część Bergamo widzianą przez nas podczas pierwszego dnia pobytu. My kierujemy swe kroki do naszego apartamentu a konkretnie do La Maison przy Via Sant’ Alessandro 15. Zlokalizowane niedaleko Piazza Pontida mieszkanie jest równie godne polecenia jak to w Mediolanie. Duży, przestronny apartament z trzema pokojami jest idealny dla kilku osób podróżujących razem. Mankament to jedna łazienka ale wyposażenie, czystość, kontakt z właścicielem na najwyższym poziomie. Po drodze robimy drobne zakupy czysto włoskie czyli pyszny ser, prosciutto i oczywiście wino czerwone.
wnętrze apartamentu |
przedświąteczne Bergamo |
piękne centrum Bergamo |
Idziemy podziwiać nocne Bergamo. Jarmarki świąteczne zlokalizowane w dwóch miejscach. Czuć zapach grzanego wina, bombardino, i brakuje tylko śniegu i elfów i reniferów. Jeden jarmark zlokalizowany jest pomiędzy Urzędem Miasta, Piazza Matteotti, a Piazza Vittorio Veneto niedaleko Porta Nuova. Drugi jarmark znajduje się niedaleko dworca kolejowego na Piazza Degli Alpini. Tu nawet można pojeździć na łyżwach.
Czuć zapach nadchodzących świąt.
Piękne jest Bergamo.
Wracamy do apartamentu aby zjeść kolację i odpocząć przed podróżą. Czas wolny spędzamy leżąc, czytając, pisząc bloga. Każdy na swój sposób. Wino smakuje.
Rano nie musimy się spieszyć gdyż nasz samolot odlatuje około 11. Przeraża nas tylko powrót do zimnej Polski i na najgorsze lotnisko ever w Modlinie.
Docieramy autobusem na lotnisko. Odprawa. Lot bez problemów i kończy się niestety kolejna bardzo udana wyprawa do mojego ukochanego kraju.
bramy do Bergamo |
poranne Bergamo |
Bergamo zdecydowanie na plus. Lecco również. Szkoda tylko tej kolejki. A Mediolan? Potrafi zmęczyć przez natłok turystów. Ale byliśmy na meczu. I to było super.
Niebawem kolejna wycieczka. I wielka walizka planów.
Zostawiam Was jak zawsze z tekstem i zdjęciami.
Ci vediamo. Buona notte.