Brindisi, miasto prowadzące do szczęścia🇮🇹?!

Home » Brindisi, miasto prowadzące do szczęścia🇮🇹?!

Brindisi, brama do szczęścia


Buongiorno

Benvenuti tutti.

Nawiazując do ostatniego wpisu jestem właśnie po kilku dniowym pobycie  na południowych rubieżach włoskiego obcasa. Apulia, Puglia i nawet Basilicata to regiony które dość intensywnie penetrowaliśmy. Ale zanim o samym pobycie kilka słów o jutrzejszym bardzo ważnym dniu dla naszej demokracji (15.10 – wybory). Miało nie być o polityce ale nie mogę się oprzeć i kilka słów komentarza musi paść. Chyba najważniejsze wybory dla moich roczników. Jesteśmy w pełni świadomi tego co wydarzyło się przez 8 ostatnich lat a szczególnie minionych 4. Rządzący sprowadzili nasz kraj do roli nijakiej, bezwartościowej, zniweczone zostały wspólnie wypracowane lata po osiągnięciu demokracji. Ja pamietam doskonale braki na półkach, cenzurę, wojsko na ulicach,  nijakość, powoli doganialiśmy Europę do której tak często podróżujemy. Szacunek i duma z bycia Polakiem została mocno zachwiana. Nie wiem czy potrzebujemy aby wytykano nas jako homofobów, nacjonalistów, zero empatycznych przedstawicieli ciemnogrodu a niestety rządy prawicy do tego doprowadziły. Jestem przekonany że poniedziałek będzie inny. I trzymam kciuki za wszystkich. Idźmy na wybory i oddajmy głos. Tyle w temacie.

Wracamy na bezpieczny grunt wakacyjny. Dodam tylko że latamy po świecie a szczególnie w Europie dzięki otwartości granic. Nie chcę powrotu paszportów, wiz, kontroli granicznych. Chcę normalności.

Wakacje. Część II.

via Cavour

piazza Vittorio Emanuele II

jedna z urokliwych uliczek

Pierwotnie mieliśmy je spędzić w Piemoncie. Turyn i okolice gdzie produkuje się wino Barrolo i szuka białych trufli. Bilety były kupione ale splot różnych wydarzeń spowodował że do Turynu nie polecieliśmy. I chyba patrząc na wydarzenia ostatnich dni dobrze się stało. Do Turynu z pewnością wrócimy. Wybraliśmy kierunek dość rzadko odwiedzany na włoskiej mapie must have. Włoski obcas po południowo wschodnia część tego cudownego kraju. Bari i Brindisi to lotniska gdzie łatwo dotrzeć z Katowic czy Wrocławia. Poza tym regiony Apulia, Puglia czy nawet Basilicata stanowiły magnes który wymagał realizacji. I tak ustalając termin na 10 października kupiliśmy bilety i wspólnie z sąsiadami mieszkającymi obok czyli Matuszkami polecieliśmy na południe Europy. Pewnie zapytacie jaką pogodę zapowiadano. Owszem nas to też nurtowało ale jak się okazało w poniedziałek przed wylotem temperatury w granicach 26-30 stopni robiły wrażenie. 

świetne schody

budynek opery

muzeum miejskie

We wtorkowy poranek stawiliśmy się na wrocławskim lotnisku ubrani w długie spodnie i bluzy. Żegnała nas temperatura w granicach 13 stopni. Po dwóch godzinach spokojnego lotu otworzyły się drzwi samolotu i poczuliśmy uderzenie niesamowitego ciepła. Po godzinie 11 na lotnisku w Brindisi było już 26 stopni. Zaraz po wylądowaniu szybki przepak w krótkie spodenki, zakup biletów w kiosku na autobus i meldujemy się po 15 minutach na dworcu kolejowym w Brindisi. Dość ważna informacja. Kiosk na lotnisku gdzie kupujemy bilety na linię AP nie nazywa się już Giusti a Relay i bilet podrożał o 10 centów. Teraz to 1,10 euro. Ponieważ mieszkanie które wynajęliśmy będzie dostępne od 13.30 postanawiamy pójść na kawę i cornetto i przywitać się z Włochami w najlepszy sposób czyli espresso. Siadamy w Caffe Mada i delektujemy się zapachem miasta. Brindisi to miasto portowe więc po wypiciu kawy udajemy się do portu. Towarzyszy nam piękne słońce i wielce satysfakcjonująca temperatura. 

Loggio Balsamo

piazza Duomo

wejście na piazza Duomo

Czekamy na odbiór kluczy. Właśnie. Apartament wynajęliśmy w poniedziałkowy wieczór na kilka godzin przed odlotem. Casa Marino na via Saponea 69 prezentował się dobrze na zdjęciach. I nie rozczarował. Spełnił wszystkie nasze oczekiwania. Duży, przestronny, wyposażony we wszystko co turysta potrzebuje do szczęścia, blisko do centrum, blisko do dworca kolejowego i co najdziwniejsze – bardzo czysty. Po porannym kontakcie z właścicielką mieszkania meldujemy się o 13.30 pod wskazanym adresem i co dziwne punktualnie czeka na nas mąż właścicielki numeru i już można poćwiczyć język włoski. Kilka pytań do właściciela, min o parking pod domem, sklep, i plany na najbliższe dni odbieramy klucze i rozpoczynamy urlop. Meldujemy się w sklepie na zakupach. Odświeżamy swe ciała i wyruszamy spenetrować nasze miasto. Brindisi jako że jest miastem portowym nie posiadającym plaży w sercu miasta stanowi mało oczywisty kierunek wycieczek. Co prawda jest tu trochę turystów ale w porównaniu nawet do Bari czy Lecce które będziemy zwiedzać później stanowi cichą przystań na spokojnie łykanie włoskiego klimatu. I jest to miasto urokliwe. Cudowne wąskie uliczki. Ciepło i jednocześnie towarzyszący wiaterek w załukach starego maista jest idealną bazą na rozpoczęcie naszego zwiedzania. Brindisi ma swoje zabytki. Rzymskie kolumny, nadmorski deptak, mury starego miasta, brama portowa, Castello Alfonsino czy Castello Federiciano di Brindisi. To tylko kilka atrakcji dla których warto przylecieć do Brindisi. A poza tym uważam że to świetna baza wypadowa do wspomnianych wcześniej Bari czy Lecce, Monopoli czy Matery. Czy pociągiem czy samochodem wszędzie w miarę blisko. 

piazza Duomo

widok na bulwar

schody i kolumna z czasów rzymskich

pomnik dar dla marynarzy

Właśnie a jakie plany mieliśmy na ten wyjazd. Poza Brindisi z pewnością chcieliśmy zobaczyć Bari, leżące obok nadmorskie gwiazdy Monopoli czy Pulignano a mare, domku Trulli w Alberobello, fantastyczną Materę w regionie Basilicata, znaną z filmu PASJA Mela Gibsona, czy Lecce o plażach półwyspu Salentyński nie wspominając. Postanowiliśmy również że część naszej podróży spędzimy korzystając z doskonałych połączeń kolejowych – podróż do Bari oraz wynajętego samochodu aby spenetrować miasteczka apulijskie i Materę oraz Lecce i plaże. 

Co do wynajęcia auta. Korzystałem tym razem ponownie z aplikacji Rentalcars.com . Zapowiedzi pogodowe wyglądały tak optymistycznie że rozważaliśmy wynajęcie auta bez dachu. Co prawda wybór był dość ubogi gdyż tylko Fiat 500 cabrio ale zawsze. Na kilka dni przed wylotem auto jeszcze jest dostępne ale już w poniedziałek do wyboru tylko auta ze sztywnym dachem. No cóż. Może zapowiedzi pogodowe a były one doskonałe spowodowały że cabrio się wypożyczyło. Stawiamy jednak nadal na Fiata, model 500 L. I już. Wybór pada na wypożyczalnię Maggiore która mieści się na lotnisku. Koszt wynajmu na dwa dni to 444 zł. Załatwione. Bilety lotnicze kupujemy w Ryanair.com . Wylot z Wrocławia o normalnej porze. 8.05. Powrót może boleć gdyż wylot zaplanowany jest na 5.55. ale co tam to wakacje. 

wejście do miasta szczęścia

nadmorska restauracja 

Późne popołudnie spędzamy w centralnej części miasta. Piękny balkon Loggia Balsamo z XIVw., nadmorski bulwar, via Cavour czyli deptak centralny. 

„Della mia citta sei la strada che porta alla felicita” czy w wolnym tłumaczeniu „z mojego miasta jesteś drogą, która prowadzi do szczęścia”

I my to szczęście, tym razem kulinarne znajdujemy na końcu jednej z uliczek w restauracji cera ..una volta – był sobie raz.

idealne połączenie tuńczyka, makaronu i pistacchio

Fantastyczne zakończenie dnia i jednocześnie świetne otwarcie urlopu. Czerwone wino Primitivo, specjał z Rego regionu, przystawki w skład których wchodzą sałatka z ośmiornicy, mozarella doskonała, pasta z ryby, krewetki, generalnie coś niesamowitego, poza tym na dania główne, gnocchi z serem buffala, tagliatelle z pistacchio i tuńczykiem, czy makaron z krabem. Wieczór perfekcyjny zakończony butelką wina w zaciszu domowym. 

Kolejny dzień to wizyta w Bari ale o tym w następnym wpisie.

Ci vediamo. 

Buona serata.