le due Torri |
Buongiorno.
Ciao amici.
Permanentny brak czasu. Dobra, miałem się nie tłumaczyć. Nie skończyłem opowieści o wypadzie do Bolonii i okolic a w międzyczasie nasz „rząd” zdążył ogłosić koniec kolejnej pandemii a co gorsza wybuchła wojna w Ukrainie. Genetycznie zmodyfikowane nic czyli Putin najechał na wschodnie, sąsiedzkie rubieże i postanowił walczyć jak się okazuje nie tylko z Ukraińcami. Do zwyczajowo przyjętych już ***** ***, konfederację, Kukiza czas na ***** Putina.
Tyle tytułem wstępu. Oczywiście w m międzyczasie szkoliłem ponownie Was w Jakuszycach, nawet wystartowałem w biegu Piastów. Śmiech…
bolońskie arkady |
klatka schodowa |
Torri Asinelli |
Dobra. Lecimy na Sycylię. Czekajcie, jeszcze szkoliłem się ja w Mountain Climbing School na Słowacji. Ale o tym wydarzeniu też w osobnym wpisie. Było dodam tylko zjawiskowo. Zimno. Wietrznie. Ale i słonecznie.
Tak teraz lecimy na Sycylię. Niezmiennie kierunek włoski jest naszym ulubionym. Tym razem w pełnym składzie personalnym rodzinnym. Ale o tym tez będzie w osobnym wpisie.
Wracamy do urodzinowego wyjazdu do Bolonii. Do listopada. Ponad 4 miesiące scorso.
I tego ostatniego dnia skupiliśmy się już tylko na samej Bolonii. Przed nami wycieczka do jednej z największych bolońskich atrakcji czyli le Due Torri, the Torre degli Asinelli, wizyta na nietypowym jak na Bolonię mostku i okienku zdecydowanie bardziej kojarzonym z Wenecją przy via Piella, i próba zwiedzania Stadionu Bologna FC.
I na deser wizyta w znakomitej knajpie polecającej znakomitości kulinarne bolończyków. I powrót.
primo panoramico |
secondo panoramico |
terzo panoramico |
widok z góry |
Także, tym razem już ostatni raz w hotelu powiedzieliśmy grazie mille i autobusem udaliśmy się do centrum Bolonii. Wizyta na dwóch wieżach to zdecydowanie must have. Wcześniejsza rezerwacja pozwoliła ze spokojem oczekiwać wejścia na jedną z nich. Przed nami 498 schodów, aby wspiąć się na 97,2 metra a jeszcze wcześniej wnikliwa kontrola i samych wejściówek ale przede wszystkim certyfikatów covidowych. Na wieże jednorazowo może wejść tylko 20 osób. Raz że ciasno na schodach a dwa pewnie ograniczenia pandemiczne. Niemniej, udało się namówić Gośkę na wejście gdyż pierwotnie chciała się poddać i chyba nie żałuje bo widok z góry na panoramę Bolonii jest fenomenalny. Wchodzi się tylko na jedną wieżę tą wyższą. Na górze udzieliliśmy jeszcze pomocy jednej z włoszek. Okazuje się że pokonanie 498 chodów może spowodować przyspieszone bicie serca i delikatne zasłabnięcie. Ciekawostką jedną z wielu jest fakt że na Piazza Ravegnana jeszcze 1919 roku stało 5 wież. Inna ciekawostka to porównanie do tagliatelle. 8 mm makaron ustawiony obok siebie dał by długość 12, 270 m oplatającego wieżę.
wieże raz jeszcze |
wiking, krezus, przyszywany Włoch, i piękne kobiety |
widok z wieży Asinelli |
Kolejnym punktem naszej wizyty okazała się kawiarnia dla prawie wszystkich gdyż ja i mio moglie udaliśmy się do znajdującej się obok dzielnicy akademickiej z królującym w centrum kościołem, bazyliką Santo Stefano i setce chiese czyli siedem kościołów oraz fenomenalnymi kamienicami.
Bolonia to miasto arkad.Są one wszędzie. O ile dobrze wyczytaliśmy to w samym centro storico jest ponad 40 km arkad. Wychodzi na to że w czasie deszczu na głowę nie spadnie nam żadna kropla.
Warto dodać że to jedna z najstarszych włoskich akademickich dzielnic.
Piękno bije po oczach na każdym kroku. Niby wszystkie te kamienice i arkady w centrum storico są takie same ale wystarczy spojrzeć trochę z innej perspektywy i nawet kostka brukowa pokrywająca ulice jest inna.
Zdecydowaliśmy się następnie przejść na niby normalny ale jednak niebanalny mostek i okienko charakterystyczne dla Wenecji.
Oczywiście zrobiliśmy kilka zdjęć.
Obok pachniało dobrym włoskim jedzeniem. Uciekliśmy stamtąd czym prędzej. Jedzenie zaplanowane było nieco później.
akademicka dzielnica |
sette chiese |
arkady |
Postanowiliśmy ja wraz z zoną udać się na zwiedzanie stadionu piłkarskiego Bologna FC w którym na bramce gra, strzeże nasz rodak Skorupski a poza tym jest to jeden z najbardziej znanych i charakterystycznych obiektów na półwyspie apenińskim. Przejeżdżaliśmy między innym przez dzielnicę żydowską. Trafiliśmy pod bramy stadionu i okazało się że jesteśmy spóźnieni o jakieś 20 minut. A miałem chrapkę na czapkę. No cóż. Obeszliśmy obiekt i wróciliśmy do centro storico. Pozostali zwiedzali równie dojrzałą jak centrum bibliotekę.
A na deser nastąpiło długo wyczekiwane kulinarne maestro czyli wizyta w jednej z wielu polecanych knajp w Bolonii. Ale dość długa kolejka oczekujących nie odstraszyła nas. Magnes w postaci dobrego, solidnego, smacznego jak zachwalano tą restaurację żarcia za niewygórowaną kwotą okazał się znakomitym magnesem.
Przy wejściu obowiązkowe sprawdzanie paszportów covidowych. A później to już tylko kulinarna uczta, warta długiego wyczekiwania na wejście. Co wylądowało na talerzach?
kolejne spojrzenie na dwie wieże |
dzielnica akademicka |
bolońskie uliczki |
Nazwa knajpy jeszcze przecież. Osteria dell’Orsa. Tagliatelle. Cannelloni w rosole. Espresso doppio. I pistacjowe arcydzieło deserowe. I tiramisu. Szał. I całkiem nieduży rachunek.
Niemniej knajpę polecam zdecydowanie.
Talerze można było wylizywać.
Stadio Renato Dall’Ara |
stadio Bologna FC |
Wenecja w Bolonii |
nie warto wchodzić😅 |
I niestety trzeba było się powalić zbierać i kołować w kierunku lotniska. Calamita czyli magnez na lodówkę kupiliśmy dopiero na lotnisku ale za to inny niż wszystkie bo droższy. Ale też ładniejszy.
I spotkałem wspomnianą koleżankę z lotniska w Katowicach przed wylotem. I zamieniliśmy kilka zdań i okazało się że razem ze sobą pracowaliśmy tylko w innych liniach.
Świat jest jednak mały.
top |
polecam |
Wsiedliśmy na pokład ryanarowego dreamlinera i udaliśmy się w podróż powrotną do naszego miejsca zamieszkania.
Czy polecę Bolonię lub Parmę, Ferrarę? Zdecydowanie tak. I nie chodzi już o to że prawie wszystko co włoskie jest dla mnie zajebiste, miasta są urzekające i ciekawe. Bolonia chyba najbardziej.
Fantastycznie spędzony czas w gronie najbliższych. Kolejna celebracja urodzin przez duże C.
Wszystko zagrało moim zdaniem. I oby więcej takich wyjazdów.
Do zobaczenia.
Ci vediamo. Oby następny wpis był szybszy. I oby w innych okolicznościach.