Wieża Santa Justa |
Buongiorno
Ciao tutti
Wracamy do Lizbony.
Po przepysznym lunchu udajemy się do najstarszej dzielnicy Lizbony Alafamy.
Korzystamy z tramwaju. Kilka przystanków i meldujemy się w centrum Alafamy. To najstarsza dzielnica, serce Lizbony. Wokół dzielnicy znajdują się mauretańskie mury obronne. To również dzielnica bardzo biedna gdzie ubogie otoczenie pięknie się komponuje z galopującymi po ich uliczkach zagranicznymi turystami. Na mnie największe wrażenie robi podróż zabytkowym tramwajem numer 28 po wąskich, czasami bardzo krętych uliczkach. O tej porze roku wejście do środka nie stanowi żadnego problemu. Rozkoszujemy się widokami za oknem. Alafama sąsiaduje również z dzielnicą o pięknej nazwie brzmiącą Mouraria. To dzielnica fado. Fado – muzyka Lizbony. Dzielnica gdzie mieszka najwięcej przybyszów z dawnych kolonii portugalskich. Zanim zacznie kropić, tak, niestety spotkało nas to co zapowiadano, delikatny deszcz towarzyszył nam podczas podziwiania widoków z jednej platform widokowych tej dzielnicy. Miradouro Do Chão Do Loureiro. Z pewnością widoki przy lepszej widoczności byłyby lepsze ale cieszymy się tym co mamy.
dzielnica Fado |
centrum miasta |
tramwajowinda |
Lizbona mozaiką stojąca |
Zaraz potem jesteśmy u bram jednej z najciekawszych atrakcji Lizbony czyli zamku św. Jerzego. Usytuowany na szczycie, niegdyś pełniący rolę twierdzy obronnej, wraz ze swoimi murami pięknie prezentuje się na szczycie wzniesienia. U jego podnóża warto zaszyć się w jednej z wielu bardzo urokliwych uliczek. My niestety zwiedzanie odpuszczamy gdyż nasila się opad deszczu wcześniej zapowiadanego.
Zmykamy na jeden z wielu przystanków tramwajowych i wsiadamy do kolejnej atrakcji Lizbony czyli żółtego tramwaju linii 28. Ikona tego miasta. Godny polecenia jest fakt że o tej porze roku w której my byliśmy (czyli początek stycznia) kolejek z chętnymi do przejażdżki było akuratnie. Jakieś 10 minut oczekiwania i mogliśmy się cieszyć wspólną podróżą.
Estadio da Luz |
konferencja prasowa |
jeden z wielu przepięknych murali |
wieża Santa Justa |
Martim Moniz to miejsce gdzie najczęściej turyści rozpoczynają swą tramwajową podróż po starej Lizbonie. Wracamy do ścisłego centrum miasta i decyzją wszystkich zmykamy do apartamentu. Pada i to mocno. Po drodze mijamy kolejną tramwajową atrakcję czyli żółty tramwaj na ulicy Bica da Duarte Belo. Tenże tramwaj jest windą. Porusza się on tylko w linii prostej to zjeżdżając to wjeżdżając na jej szczyt. Ostatnim miejscem, nieco przypadkowo odwiedzonym jest kościół św. Katarzyny. Niepozorny. Wtopiony w zabudowę. Ale w środku imponujący.
Później gonimy do apartamentu. Akcja suszenie ciuchów. W międzyczasie w oczekiwaniu na kolejne okno pogodowe oglądamy wspólnie niesamowity serial pod tytułem „1670”. Bartek Topa w roli głównej oraz niesamowicie zdolni aktorzy towarzyszą serialowemu Janowi Pawłowi w niesamowicie realistycznym, jakże dzisiejszym obrazie opowiadającym perypetie mieszkańców Adamczychy.
Nie będę spojlerował ale serial jest absolutnym zjawiskiem.
Wieczorem meldujemy się w naszym jedzeniowym markecie i …. Mam wrażenie próbowanie owoców morza oraz czerwonego wina nie ma końca.
jedna z urokliwych uliczek |
polski Szwed w Lizbonie |
Plac Rossio |
Ostatni dzień pobytu w Lizbonie zaczynam doppio oraz cornetto z pistacjami sztuk 2 w drodze na stadion Benfica Lizbona. Jadę tam sam. Znacie moje zamiłowanie do zwiedzania stadionów. A Estadio da Luz to prawdziwa piłkarska ikona. Pozostała część wycieczki ma w tym czasie rozpocząć penetrację dalszej części starego miasta.
Pojawiam się przed stadionem kilka minut po otwarciu sklepu firmowego. Wiadomo szaliki i inne gadżety. Na 9 mam wykupioną wycieczkę po stadionie z przewodnikiem. Okazuje się że nasza grupa liczyć będzie 6 osób z przewodnikiem w tym dwójka małych dzieci. Pozostali co ciekawe to Włosi z Bergamo. I jakże jest sympatycznie móc porozmawiać z Włochami tym bardziej że niedawno było się w Bergamo. Ale co do samej wycieczki. Jednej rzeczy nie mogliśmy zobaczyć a mianowicie strefy jacuzzi a poza tym byliśmy wszędzie. Szatnie, centrum prasowe, strefa VIP, stadion z każdej wysokości i co najfajniejsze byliśmy też przy murawie głównej skąd wychodzą zawodnicy na mecz w tzw. tunelu. Dużo ciekawych historii przygotowała młoda przewodniczka dla nas. W herbie klubu jest orzeł i trzy prawdziwe orły są, mieszkają zaraz za jedną z bramek. Nie latają nad stadionem. Są przywiązane sznurem ale robi to niesamowite wrażenie. A sam stadion jest imponujący. Z każdej strony. Wymieniam się poglądami z panią przewodnik co do stadionu Liverpool który miałem okazję zobaczyć w maju. I próbować porównać. Czy też do stadionu San Siro w Mediolanie. Bardzo ciekawa wycieczka.
Wracam do pozostałych którzy akurat urzędują na Placu Rossio (Praca de D. Pedro IV) w samym centrum miasta.
Tam się spotykamy i wspólnie kontynuujemy zwiedzanie.
Grażyny z Polski |
Arco da Rua Augusta |
widok z Placu Commercio |
Plac Commercio |
Wieża Santa Justa. To 45 metrowy monument łączący najszybciej dwie sąsiadujące ze sobą dzielnice: Baixa i Bairro Alto. Wieża wygląda ciekawie szczególnie z dalszej perspektywy. Niestety przez brak czasu nie stoimy w kolejce i wieżę podziwiamy tylko i wyłącznie z dolnego tarasu.
Udajemy się najbardziej reprezentatywną ulicą Lizbony, da Rua Augusta, w kierunku nabrzeża i Placu (Praca) do Commercio, mijając Arco da Rua Augusta czyli monumentalny łuk triumfalny, i po chwili jesteśmy przy brzegu rzeki Tag. Po prawej stronie monumentalny, widziany już przez nas z innej perspektywy Most 25 Kwietnia. Stąd udajemy się ponownie do góry i zatrzymujemy się dopiero przy Katedrze Sé. To najważniejszy tego typu obiekt w Lizbonie. Przed nami jeszcze kilkadziesiąt minut w stolicy Portugalii. Przed odlotem mamy jeszcze chwilę na danie dnia. Nasz wycieczkowy kulinarny przewodnik znajduje doskonałe miejsce gdzie z wielką ochotą pochłaniamy owoce morza. Do tego wszystkiego kawa i ciasto i niestety kierujemy się do metra i dalej na lotnisko. Tani przewoźnicy odprawiani są w terminalu 2. Aby tam dojechać należy podejść pod główne wejście na terminal 1 i poczekać na darmowy przejazd lotniskowym autobusem.
turyści nad Tagiem |
Katedra Sé |
cudo |
Muzeum Fado |
Później już tylko odprawa i wracamy do bardzo mroźnego Wrocławia.
Pierwsza wizyta w Portugalii bardzo intensywna i pomimo tego że krótka pozwala naładować baterie. Wspomnienia utrwalone na zdjęciach i namawiam Was do przeglądania zdjęć.
Planujcie wizytę w Lizbonie, koniecznie.
Przed nami kolejne wyzwania. Niebawem.
Ci vediamo.
Do zobaczenia.