Catania, Sycylia |
Buongiorno.
Ciao amici.
Blog nabiera tempa. Ponownie. Wracamy do Włoch. Ależ one są niesamowite. I niby wszystko już widzieliśmy a jednak krocząc raz kolejny po ich uliczkach przekonujemy się że jest inaczej. Ile razy można się zakochiwać w podobnych klimatach. A jednak można. Patrząc na Włochy i miejsca w których byliśmy można je podzielić na: północną część, zurbanizowaną, czystą jak na Włochy, bogatą, z widokami na Dolomity czy Alpy, z Mediolanem i Wenecją, kolejną przepiękną krainę z Bolonią w roli głównej, nie widziałem Genui, później Toskania, majestatyczna, czarująca, zniewalająco leniwa, kupię tu choćby szałas aby mieć w tym miejscu enklawę, Florencja i Rzym czyli klasyki, niżej świątynia pizzy neapolitańskiej czy Neapol, z górującym Wezuwiuszem, absolutnie ciekawe miasto, i tym razem najniżej udało się dotrzeć na Sycylię, na jej wschodnie wybrzeże, z lotniskiem w Katanii. Wyspa mafii. Wyspa kolejnego wulkanu czyli Etny. Tu dotarliśmy w składzie 8-śmio osobowym. Dwie rodziny. Świebodzińska familią, doskonale komponującą się w naszych planach, wielokrotni uczestnicy różnorakich wojaży. Brakowało tym razem rodziny outdorowca. Sprawy rodzinne uniemożliwiły ich wyjazd. No i my. Pierwszy raz bez Franki. Pies, członek naszej rodziny został na służbie u dziadków. Tym razem poza ogólnym zarysem wycieczki nie było dokładnego założonego planu. Jedno co wcześniej załatwiliśmy to naturalnie bilety lotnicze, wynajem auta i mieszkanie. Bilety lotnicze udało się kupić stosunkowo tanio. Odlot z doskonale znanego lotniska w Katowicach.
al nero di seppia |
Przylot Katania. Samochód. Wynajęliśmy samochody korzystając z aplikacji #rentalcars i #sicilybycars. Jako że jesteśmy we Włoszech padł wybór na Fiata. Pojawiamy się w biurze #sicilybycars które ma swoje biura zaraz po wyjściu z lotniska po prawej stronie. Formalności załatwiamy dość szybko. Podczas odbierania samochodu nie obyło się bez kilku kolizji. Okazało się że zamawiałem Fiata, no bo jak to Włochy i inny samochód, a dostajemy Opla, i w regulaminie był zapis że zabezpieczenie musi być w postaci karty kredytowej a nie debetowej. POza tym ja chciałem rozmawiać po włosku a pan się uparł na angielski. Generalnie po kilku minutach poszukiwania auta na parkingu wyjeżdżamy i udajemy się do miasta. I jak to we Włoszech te pierwsze chwile są najważniejsze gdyż wiadomo jak jeżdżą Włosi. Wszędzie skutery i zero zasad na drodze. Przedmieścia Katanii wyglądają dość obskurnie. Zanim odbierzemy klucze od naszego apartamentu postanawiamy odwiedzić jedną z polecanych knajp i zjeść obiad. Zostawiamy auta niedaleko centrum miasta. Szybko znajdujemy restaurację Trattoria del Cavaliere.
Siracusa, muzeum archeologiczne |
Piazza Dante i Bazylika |
Jest niedziela zatem na wejście musimy trochę poczekać. Jako że jest to czas pandemiczny paszporty covidowe sprawdzane są na wejściu. Lądujemy na pierwszym piętrze. Wokoło włoskie famiglie. Jest gwarno, jest perfekcyjnie. Na naszym stole lądują karty dań i rozpoczynamy etap wyborów. Moim wyborem na ten dzień jest danie o nazwie: Spaghetti al nero di seppia – czyli czarny makaron z ośmiornicą. Generalnie na stole króluje pasta. Dzieciaki decydują się na frytki. Świat upada. Świeże owoce morza, ryby a oni frytki. Dania smakują wybornie. Nie ma osoby która byłaby nie zadowolona.
ucho Dionizosa |
Teatro Greco |
Coloseum |
Wychodzimy ukontentowani i kierujemy się do naszego apartamentu. W międzyczasie zaczyna padać a nawet lać. Odnajdujemy nasz apartament. Właścicielka czyli Monika czeka na nas. Szybko przechodzi do przekazania mieszkania. Jednocześnie wykorzystuje fakt że skoro ja i Jula mówimy po włosku zaczyna opowiadać o głównych atrakcjach samej Katanii jak i okolic z Etną włącznie. Właśnie jadąc z lotniska szukaliśmy jej w chmurach, bezskutecznie. Wieczór spędzamy w apartamencie popijając lokalne wino i zajadając się wyśmienitym formaggio.
Zasypiamy nieco zmęczeni.
pistacchio |
jedna z uliczek na wyspie |
Ortigia, Katedra |
plac główny na wyspie |
W kolejnym dniu pobytu na Sycylii mamy zaplanowany transfer do Syrakuz i wizytę na pobliskiej wyspie -Isola di Ortigia. Same Syrakuzy to absolutna perełka Sycylii i zdecydowanie must have do poznania podczas wizyty na Sycylii. Syrakuzy, miasto Archimedesa, słynie z Parku Archeologicznego i jedną z głównych jego atrakcji czyli pochodzący z V w p.n.e. teatru greckiego, mogący pomieścić 15 tys. widzów. Amfiteatr romański z III w p.n.e. z doskonale zachowanymi tunelami dla gladiatorów.
Poza tym w parku znajduje się Ucho Dionizosa, grota wchodząca w skład kamieniołomów z których wydobywano budulec pod pobliskie zabudowania. Legenda głosi że dzięki wyjątkowej akustyce tego miejsca władca Syrakuz ~Dionizjos Starszy, podsłuchiwał rozmowy więźniów trzymanych w jaskini. Według mnie park robi duże wrażenie i wart jest jego odwiedzin.
Castello Maniace |
nabrzeże |
port |
W samych Syrakuzach poza Pakiem Archeologicznym mamy jeszcze Ruiny kościoła San Giovanni, Sanktuarium Madonna delle Lacrime czy leżący obok Castello Euralio. My wybraliśmy inną opcję. Pojechaliśmy na pobliską wyspę Ortigię. Na Piazza Minerva usiedliśmy w jednej z kawiarni i raczyliśmy się sycylijskimi specjałami. Oczywiście poza espresso na naszych stołach wylądowały: pistacje które nierozerwalnie związane z Sycylią, można je kupić w słoiczkach jako creme di Pistacchio. Te zielone bakalie wylądowały na naszych stołach w pucharkach, stanowiąc wyśmienity deser.
Poza tym cornetto z nadzieniem migdałowym i właśnie pistacjowym.
Kolejny kierunek to centralna część wyspy z budynkiem Municipio. Mały, pięknie zadbany rynek. Dalsza część wędrówki po wyspie to nabrzeże. Woda okalająca zabudowania stanowi piękne połączenie. Mnóstwo knajpek z widokiem na morze. I spora rzesza wędrujących wzdłuż promenady. Finałowa część wizyty na wyspie to Castello Maniace. To zamek i cytadelą w jednym. Swe początki datuje na początek XIII w. Do końca 1970 r. zamek pełnił funkcję militarną, następnie zdemilitaryzowany. W tej chwili pełni funkcję muzealno-reprezentacyjną. My wracamy wzdłuż wybrzeża podziwiając zabudowania i ciesząc oczy falami rozbijającymi się o wybrzeże.
Wyjeżdżamy z wyspy i opuszczamy Siracusa. Piękny fragment Sycylii.
Fiat |
Ortigia wybrzeże |
Ostatnim odcinkiem wizyty tego dnia w tej części Sycylii była krótkie odwiedziny miasteczka o nazwie Noto. Centrum tego sycylijskiego miasteczka od 2002 r. wpisane jest na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. To wystarczający magnes aby pojawić się w tym miejscu. Nazwane perłą baroku i uważane za arcydzieło. Warto wspomnieć o tym że dawne Noto mieściło się 10 km od obecnych zabudowań. Po trzęsieniu ziemi w 1963 r., postanowiono wybudować nowe miasto niejako piętrowo. Najniżej najbiedniejsi. Najwyżej kler i bogaci kupcy. Znowu kler.
Duomo w Noto |
Palazzo Docezio |
Noto |
Pojawiamy się w centralnej części miasteczka. Piazza Municipio z największą ozdobą jaką jest Dumo. Katedra jest esencją baroku w tej części wyspy a niektórzy twierdzą że największą barokową atrakcją Sycylii.
Obecny stan katedra zawdzięcza remontowi i rewitalizacji zakończonej w 2007r.
Stojąc na schodach prowadzących do katedry i obracając się o 180 stopni widzimy Palazzo Docezio.
Obecnie w budynku mieści się ratusz. Ponownie stojąc na schodach prowadzących do katedry i patrząc na wejście główne po lewej stronie, niejako przyklejony do budynku katedry jest Palazzo Landolina. Pałac stworzony przez syna twórcy nowego Noto.
Centralna część miasteczka nierozerwalnie połączona jest z via Corso Vittorio Emanuele. Wąska jak to we Włoszech uliczka, dodatkowo brukowana, pełna knajpek i restauracji oraz kościołów. Nam przytrafiło się zupełnie przypadkowo przejść kawałek w kondukcie pogrzebowym jednego z sycyliczyków. Jedną z ciekawszych atrakcji miasteczka są schody znajdujące się za Duomo. Znajdują się one na skrzyżowaniu ulic via Camillo Benso Conte di Cavour i via Pana Giovanni XXIII. U ich zbiegu znajduje się idealne miejsce na wykonanie prawdziwej panoramicznej fotograficznej petardy.
Wróciliśmy do Katani wieczorem.
Siracusa, park archeologiczny |
Udaliśmy się do jednej z polecanych pizzerii w mieście aby skosztować prawdziwej sycylijskiej pizzy. Trafiliśmy do Al Vicolo Pizza&Vino. Pizza była jak to we Włoszech pyszna, lecz bo kulinarnej petardzie w Neapolu, pizza najlepsza na świecie, tego zachwytu zabrakło.
Cały dzień na wyspie minął jak zawsze intensywnie. I był to dzień niesamowitych wrażeń.
Kolejny zapowiadał się niemniej atrakcyjnie. Etna w planach.
Tymczasem podziwiajcie zdjęcia. I Ci vediamo.