Procida, wyspa niedaleko Neapolu. Italia 🇮🇹

Home » Procida, wyspa niedaleko Neapolu. Italia 🇮🇹
Procida, jak kopciuszek
Procida. Italy.
Ciao amici.
Wieczorową porą pragnę skończyć story o wspólnym wyjeździe do Neapolu. Samo przepiękne miasto kontrastów, Pompei i Wezuwiusz, pizza, prosciutto i wino. 
Nie udało się w niedzielę ze względu na warunki atmosferyczne to postanowiliśmy w poniedziałkowy poranek wyruszyć w rejs na oddaloną o 45 minut od brzegów Neapolu wyspę Procida.
Marina Grande wczesnym rankiem
Aby zdążyć na popołudniowy samolot do Wrocławia na wyspę musieliśmy się udać dość wcześnie aby bez wielkiego pośpiechu móc zobaczyć to co najciekawsze na wyspie. A wyspa ma do zaoferowania całkiem sporo.
Wczesnym rankiem sprawdziłem tylko na stronie lokalnego przewoźnika czy żaden rejs nie został odwołany. Ufff. Wszystko pływa. My skorzystaliśmy z firmy caremar.it. U nich kupiliśmy bilety i o 8 zameldowaliśmy się na pokładzie statku płynącego na wyspę. Większość podróżujących to pracujący na wyspie. My stanowiliśmy chyba jedyną grupę turystyczną. Nie obyło się bez deszczu. Co za pogoda. Miało nie padać. 
po tej stronie knajpki też zamknięte
Na szczęście po 45 minutowym rejsie wysiadając przy nabrzeżu wyspy chmury zaczęły znikać i powoli na pierwszy plan zaczęło wysuwać się słońce. Na pierwszy już rzut oka można było stwierdzić że sezon już jest oficjalnie zakończony. Mówię oczywiście o sezonie letnim. Leniwe uliczki. Umiarkowany ruch. Większość jachtów w marinie już przykryta brezentem. Nic to. Idziemy.
Marina di Corricella
Ale za nim przejdę do szczegółów naszej wizyty na wyspie kilka słów o niej.
Procida to jak trafnie opisano ją na łamach National Geographic to: „skromna, bezpretensjonalna i jednocześnie piękna w swojej prostocie”, jest niczym kopciuszek. Leżąca w Zatoce Neapolitańskiej, wchodzi w skład wysp Flegrejskich. Wyspa rybaków. I ludzi pracujących na morzu.
widok na więzienne mury z mariny
Dopływamy do portu. Marina Grande. Tu cumują promy. Wysiadamy i kierujemy się w lewo. Mijamy kilka otwartych knajpek. Na śniadanie jeszcze za wcześnie. Postanawiamy że na dobre espresso i cornetto zajdziemy tu w drodze powrotnej. Naszym pierwszym celem jest najwyżej położony punkt na wyspie czyli Terra Murata. W tym miejscu do 1988 roku funkcjonowało więzienie o zaostrzonym rygorze. Idziemy sprawdzić. Poza tym z tego miejsca rozpościera się pocztówkowy widok na najładniejszą część wyspy czyli Marina della Corricella. Opieramy się trochę na mapce znalezionej na Italia-by-natalia.pl. Dochodzimy do centralnej części tej części wyspy i rozpoczynamy wspinaczkę przez via Principe Umberto. Wąskie uliczki, sporo samochodów. Leniwy poniedziałek. Zapomniałem że na wyspie nie ma urlopów i większość krąży między szkołą, sklepem a domem. Docieramy do byłego więzienia. Straszy. Mroczna zabudowa. Nieco zaniedbana. Ale faktycznie widok na marinę jest odjazdowy. Kolorowe domki, zróżnicowane, każdy inny, ich obraz tworzy ciekawą mozaikę. Zagłębiamy się w przewodniku. Procida to również wyspa „kina”. Tu powstały trzy filmy z najbardziej znanym „Listonoszem”. Il Postino nominowany do 4 nagród oscarowych otrzymał jedną z nich, lecz na stałe wpisał się do klasyki włoskiego kina. 
mroczne pomimo wczesnej pory

budynek więzienia
Tu na górze po zamknięciu więzienia życie również rozkwitło. 
Schodzimy na dół. Mamy do dyspozycji dwie dobrze oznakowane drogi. Mnóstwo schodów i wiele drzwi mieszkańców mijamy po drodze. Większość łodzi stoi przycumowana. Kolorowe domki jakby opustoszałe. Restauracje i trattorie pozamykane. Sezon letni bezpowrotnie zamknięty.
Italiano ragazzi
Wracamy. Tym razem schodami do góry. Po drodze mijamy budynki szkoły. Innych mieszkańców. Nikt poza nami nie chodzi na piechotę. Skutery wszechobecne. Cieszymy się dobrą pogodą i pomarańczami które spadają z drzew jak nasze jabłka. Takiej okazji nie można przepuścić. Zrywam dojrzały owoc, obieram go i zjadamy soczysty owoc. Rewelacja. Inny zupełnie smak niż te nasze. Powoli schodzimy do głównej części portu. Chcemy kawy.
Siadamy w świetnej kawiarni i zamawiamy. 
Marina Grande w słońcu
W ręce wpada mi świeża, włoska prasa. W tym samym czasie we Florencji czy Wenecji dochodzi do gwałtownych podtopień. Raczymy się cornetto con marmelatte i dopo espresso. Wszystko smakuje wybornie. Nieprawdopodobna jest ta wyspa. Słońce wyszło za chmur i stało się bardzo niebiesko. Kolorowo. Wracamy do Neapolu. W drodze powrotnej do apartamentu jeszcze drobne zakupy, oryginalna kawa. Spotykamy się jeszcze z właścicielem lokalu. Ostatnie rozliczenia.
większość knajpek już zamknięta
Pakujemy plecaki i powoli wracamy na Piazza Garibaldi. Stąd autobusem dojeżdżamy na lotnisko. Gwar centrum Neapolu zamieniamy na gwar lotniskowej hali. Tu dla kontrastu również delektujemy się kawą. Espresso na lotnisku tylko 1,20 euro. Bez żadnych problemów wracamy do Wrocławia. W samolocie jeszcze dłuższa pogawędka z siedzącą obok pasażerką. Ona czyta dzieło naszej noblistki czyli Olgi Tokarczuk. Ja piszę bloga. Okazuje się że rozmowę zaczęliśmy zdecydowanie za późno. Dużo interesujących i inspirujących myśli.
ta ładniejsza marina
Wracamy do Zielonej Góry. Kolejny wyjazd za nami. Bardzo udany zresztą. Mnóstwo zdjęć i jeszcze więcej zachowanych obrazów. 
lei compleanno
Polecam Wam wszystkim Neapol. Miasto inne niż wszystkie znane mi metropolie. Miasto zdecydowanych kontrastów. Obiecałem dzieciom że ich tutaj zabiorę. 
No i ten samo pizzy. Moltissimo.
Udanego wieczoru.

Buon fine sera.