|
Hollandisches Viertel |
Cześć!!!
Tłumaczą się winni. Ja tego nie zrobię, choć sam przed sobą mam wielkie wyrzuty sumienia. Nie sądziłem że kolejny wpis pojawi się po tak długim okresie. Dużo różnych obowiązków i celów które postawiłem przed sobą miały na to wpływ. Niemniej just do it. Zaczynamy.
|
Prawie wszyscy uczestnicy poczdamskiego tirpu |
Skąd pomysł na Poczdam? Odpowiedź prozaiczna. Bliskość tego miasta od granicy z Polską to raz, miasto znane z konferencji poczdamskiej dwa, niedaleko Berlina trzy, fajny, dogodny dojazd z Zielonej Góry cztery, i możliwość zobaczenia tego co najistotniejsze w ciągu jednego dnia pięć.
Poczdam postanowiliśmy zwiedzić w sprawdzonym składzie czyli ajem i my family with Outdorowiec family. Zestaw ośmioosobowy. Pogoda idealna na zwiedzanie. Startujemy.
Wyjeżdżamy rankiem z Zielonej Góry. Na miejsce docieramy po nieco 2,5 h jeździe.
Zaczynamy od najbardziej znanej atrakcji, najbardziej rozpoznawalnej czyli Pałacu Sanssouci z jego przepięknymi ogrodami.
|
Cześć nowego Pałacu |
|
Nowy Pałąc |
Pałac Sanssouci to rokokowy pałac Hohenzollernów we wschodniej części parku Sanssouci. W sam skład parku niezwykle pięknego i czarującego wchodzi jeszcze Nowy Pałac oraz Nowa Oranżeria, Kościół Pokoju czy pawilon chiński.
|
główna aleja |
|
aleja prowadząca do Oranżerii |
|
Kompas |
Dla mnie osobiście sam park przypomina nieco ogrody w podwiedeńskim Schonbrunn. Rozmach nieco mniejszy oczywiście ale pewne podobieństwa występują.
Samochód zostawiamy na jednym z płatnych parkingów obok Zentrum fur Sprachen und Schlusselkompetenzen. Wejście z tego miejsca od strony Nowego Pałacu to 5 minut.
Wchodzimy. Po lewej i prawej stronie witają nas zabudowania Nowego Pałacu. Jego główna część zasłonięta przez rusztowania. To trzeba mieć szczęście. Kolejny piękny pałac który odwiedzamy i w dużej części niewidoczny. Cóż. Wchodzimy na teren ogrodów.
|
ogrody część dalsza |
Spacerujemy główną aleją parkową. Co róż pojawiają się piękne klomby, kompozycje kwiatowe, wszystko przystrzyżone. Fontanny. Kulminacyjnym miejscem i chyba głównym skrzyżowaniem w samych ogrodach jest wspomniana wcześniej jedna z fontann. Jedna odnoga prowadzi bezpośrednio na schody Pałacu Sanssouci. Docieramy na górę z której rozpościera się całkiem całkiem ładny widok na ogrody. Przez chwilę można się poczuć jak książę.
|
w tle Pałac Sanssouci |
|
robi wrażenie |
Wracając wybieramy boczne alejki. Mijamy dom Chiński, w oddali majaczy się Oranżeria. Podejrzewam że latem widok na ogrody musi robić wrażenie. Nawet na takim „romantyku” jak ja.
|
piękne uzupełnienie ogrodów |
|
widok ze schodów |
|
w tle Nowy Pałac |
Kolejne nasze kroki stawiamy już w następnej atrakcji, jakże ważnej od strony historycznej. W tym miejscu doszło do podziału mapy Europy powojennej która obowiązuje do dnia dzisiejszego. Szkoda tylko że my jako naród najbardziej uciśniony w ostatniej wojnie nie miał nic do powiedzenia podczas ówczesnych rozgrywek. Nikt się z nami nie liczył. Ileż analogii mamy w tej chwili pod panowaniem malutkich, krnąbrnych „pisiorów”. Wracamy do pałacu.
|
45 lat historii Europy |
On sam położony jest w parku, a jakże, mniej okazałym niż ten poprzedni a jednak czarującym.
Pałac Cecilienhof bo o nim mowa to urbanistycznie styl wieku XX. Sporo w architekturze pałacu z posiadłości brytyjskich. A sam pałac zasłynął w historii wcześniej wspomnianej poprzez odbywającą się w murach tegoż budynku konferencję poczdamską która zmieniła obraz Europy na 45 lat. To miejsce szczególnie polecam gdyż korzystając z audioguida w języku polskim dowiemy się bardzo dużo o historii tego miejsca. W głównej sali obrad można dotknąć fotela samego Stalina. Czuć w tym miejscu historię. Niezwykle ciekawa lekcja historii.
|
wzmianka w lokalnej gazecie |
Czas odpocząć. Dzieci marudzą i już się targują. Co jeszcze im zafundujemy. One chcą do Primarku. To nie pałac. Pewnie wiecie.
Zanim tam trafimy udajemy się do byłej mleczarni w której teraz tworzony jest napój bogów czyli piwo Meierei.
|
menu bowaru |
Udaje się nam spróbować lokalnych wyrobów. Na stole ląduje Meierei Heel, Meierei Weisse. Pyszne. Uwierzcie.
|
miód w gębie a raczej piwo |
|
była pałacowa mleczarnia |
Plan napięty zatem po chwilowym odpoczynku udajemy się do centrum miasta aby podziwiać Bramę Brandeburską i dzielnicę holenderską. W Holandii byłem tylko przejazdem ale tak sobie wyobrażam ich zabudowę. Tu w Poczdamie możemy spacerując poczuć się jak mieszkaniec przykładowo Hagi. Króluje czerwona cegła w zabudowaniach, mnóstwo kwiatów, galerii, kawiarni. Hollandisches Viertel. Tu z pewnością wrócę.
|
Holenderska ulica |
|
w tle Brama Brandenburska |
W planach było jeszcze muzeum KGB, podobno mroczne miejsce ale nierozerwalne związane z naszą historią. Nie zdążyliśmy też do Alexandrówki. Szalony pomysł cesarza niemieckiego Fryderyka Wilhelma III. Na jego rozkaz pojawiła się w tym miejscu kolonia rosyjska. Kto cesarzowi zabroni.
Miasto pełne zieleni. Rowerów. W centrum widać także ślady zabudowań w stylu komunistycznym. Kwadratowe gmachy na szczęście wiosną i latem zasłonięte są przez drzewa.
Poczdam, miasto leżące obok wielkiego Berlina. Ja powiem inaczej. Poczdam, miasto pełne uroku i chyba niedoceniane. Poczdam i Berlin miasta Brandenburgii. Poczdam miasto które warto, które koniecznie trzeba odwiedzić. Jestem przekonany że szczególnie na holenderską ulicę wrócę niebawem. Może na rower? I bez marudzących dzieci. Primark zaliczony został także dodam. Ku zadowoleniu pozostałych. Bleee.
Wracam niebawem do Was.
Oglądajcie zdjęcia i szykujcie się na penetrację Poczdamu. Danke.
Czus.