Pompei, Wezuwiusz, Herkulanum 🇮🇹

Home » Pompei, Wezuwiusz, Herkulanum 🇮🇹
Pompei, Bazylika

Pompei
Ciao amici. Di nuovo il scrivo. Czy jakoś tak. 
Kolejny dzień zapowiadał się mocno historycznie. Tak historycznie. Na niebie pięknie zapowiadająca się pogoda. Przed nami Pompei i Herkulanum oraz wizyta na Wezuwiuszu. Plan przynajmniej tak zakładał. W bardzo dobrych nastrojach wstaliśmy w sobotni dzień i udaliśmy się do pobliskiej kawiarni na colazione. Colazione w języku włoskim to przewrotnie śniadanie. Zamówiliśmy espresso i cornetto con „marmoladę”. Kawa w cenie 1 euro, śniadanie dla 4 osób w wersji na bogato w granicach 14-15 euro. Dwa razy espresso plus dwie americany i 6 razy cornetto. Wszystko świeże i smakujące nadzwyczajnie.
w tle Bazylika
Dalej obraliśmy kierunek na Piazza Garibaldi. Tu mieści się dworzec centralny. Stąd odchodzą pociągi w różne kierunki Italii. Tu mają swój początek dwie linie metra 1 i 2. My wyszukaliśmy peron z którego odjeżdża Circumvesuviana train.
główny plac
Pociąg którym możemy dojechać aż do Sorrento, przejeżdża przez Ercolano gdzie znajdują się ruiny Herkulanum no i same Pompeje. Bilet w jedną stronę z Neapolu do Pompei to wydatek rzędu 2.60. My posiadając kartę CampaniaArteCard podróżujemy w pakiecie. Zaraz po opuszczeniu stacji w Neapolu możemy podziwiać górujący nad okolicą wulkan. Wezuwiusz. Towarzyszy on nam do końcowej stacji. Wśród podróżujących wiele osób które przyleciały wczoraj z nami z Polski. Część wysiada w Ercolano. My razem z większością wysiadamy na dworcu w Pompejach. 
eksportowa kadra
Udajemy się do punktu informacji turystycznej. Dowiaduję się tam że posiadając tą naszą specjalną kartę musimy się udać do kas już przy wejściu na teren muzeum. Po 100 metrach jesteśmy przy kasach. Ruch niewielki. Zasięgam języka w kolejnym punkcie informacyjnym. Faktycznie według wskazówek powinnienem ustawić się do kasy nr 2 gdzie podając nasze karty miła pani wydaje nam bilety wejściowe które mamy w pakiecie. Przypomnę. Dzięki specjalnej karcie dwa wejścia są niejako „gratis”. Wychodzi na to że w zależności od pory roku za wejście musielibyśmy zapłacić 18,60 euro, czy też w sezonie niskim 15,20 euro. Karta praktycznie już się zwróciła. Wchodzimy. Wcześniej jeszcze w domu ściągnąłem sobie aplikację o Pompejach, gdzie każde miejsce w muzeum jest oznaczone i opisane. 
jedna z ulic

trakt
Pierwsze zderzenie z historią i jednocześnie zachwyt nad wielkością tego miejsca jak i zaduma nad tym jakie tu kiedyś musiało być piekło. Piekło zgotowane przez górujący nad Pompejami wulkan. 
Trochę historii. A znamy ją z podręczników. Zatem bezpośrednie zetknięcie z kartami historii powodowało przynajmniej u mnie dużą ciekawość. 
freski

trakt w Pompejach
Miasto przestało istnieć w 79 n.e. Wybuch wulkanu może nie dokonał całkowitej destrukcji tego miasta wchodzącego w skład Imperium Rzymskiego lecz 6 metrowa masa skał, kamieni i popiołu oraz zastygłej lawy pokryła całkowicie to miasto, dzięki temu nasze pokolenia mogą zetknąć się z historią i poczuć, zajrzeć do domów, teatru i amfiteatru. Kolejna przewrotność. Ludzkie szczątki wypełnione gliną przypominają o sile materii wulkanu i nieco też przerażają. Wszystkie zachowane postacie zastajemy w naturalnych pozycjach w jakich zastał ich kataklizm. Poza tym mury, łuki, ubikacje, drogi, okna, kolumny. Wszystko zachowane w doskonałym stanie. Na miejscu ciągle i chyba nieprzerwanie trwają prace konserwatorskie. NIemniej wielkość i znakomitość tego miejsca robi wrażenie. Nam było dane zobaczyć prawie wszystko.
arcydzieła 

Pompeje 
Część zostawiamy sobie na kolejną wizytę. Ja Pompejami jestem zachwycony. Ciekawostka. Na scenie amfiteatru który zachował się w idealnym stanie wystąpiła kiedyś grupa Pink Floyd. Dała koncert dla siebie. A można go wysłuchać i zobaczyć. „Pink Floyd: live at Pompeii”
anfiteatro

muzyczna historia Pompei
W kuluarach amfiteatru bardzo ciekawa wystawa zdjęć dotycząca tego wydarzenia. Sporo zdjęć. Sporo multimediów. W tle rozbrzmiewa muzyka. My udajemy się do Palestra Grande. To ciekawe miejsce obok amfiteatru kiedyś pełniło rolę siłowni i miało również basen, teraz w jej wnętrzach wystawiane są ocalałe wielkie ściany, oryginalne, które udało się uratować, przedstawiające ścienne malowidła. 
żegnaj Pompei
My powoli kierujemy się do wyjścia. Niestety omijajmy Teatr Wielki. A szkoda bo na zdjęciach wygląda imponująco. 
Spieszymy się na autobus który dowiezie nas na Wezuwiusza. Wychodząc, zerkamy jeszcze na ruiny Pompei. Kawał historii. Mijamy bramy wejściowe i naszym oczom, obok dworca kolejowego znajdujemy autobus który dowiezie nas wulkan. Okazuje się że dzięki specjalnej karcie podróżujemy w pakiecie. Bilet gdyby ktoś pytał kosztuje 3,20. My wsiadamy i po około 25 minutach podjazdu meldujemy się przy kasach wejściowych na wulkan. Kierowca w języku włoskim wyjaśnia że w tym miejscu musimy zakupić bilet-wejściówkę, dalej powinniśmy udać się na główny parking, i kontynuując wycieczkę przekroczyć bramki. I tak też czynimy. Dzięki specjalnej karcie wchodzimy w pakiecie. O ile pamiętam normalna wejściówka to 10 euro. Kilka słów o samym wulkanie. 
droga do Wezuwiusza
Wezuwiusz jest jednym z trzech aktywnych wulkanów w całej Italii. Mierzący prawie 1300 m.n.p.m., stojący obok ponad 1 milionowej metropolii naprawdę robi wrażenie. No i dodatkowo, najważniejszy smaczek. Wsławił się i zapisał w historii jako ten co trochę zniszczył pewnego razu wybuchając. 
morze i wulkan, woda i ogień
Mijamy bramki wejściowe. Podejście absolutnie nie jest trudne. Żadnych stromych odcinków. Podłoże piaszczysto-piargowe. Dla mniej aktywnych podejście powinno zająć około 30 minut. My wchodzimy bardzo szybko. Dzięki temu możemy nieco dłużej podziwiać i sam krater jak i niesamowity widok na Neapol, jego zatokę i odcinki wybrzeża sięgające aż po Sorrento. Odczuwalny delikatny wiatr. Krater długi na ponad 400 metrów i niemniej szeroki robi wrażenie. W kilku miejscach ze szczelin wydobywa się dym. Natura jest niesamowita. Połączenie morza i wulkanu na wyciągnięcie ręki. 
potężny krater wulkanu
Mega wrażenie. Naszym łupem pada sporo ujęć. Szybszym krokiem wracamy do autobusu. Ten którym wracamy zawozi nas do Ercolano. Dzięki temu jest szansa na zobaczenie jeszcze Herkulanum. Uśpione miasteczko. W sezonie tętni życiem a teraz? Kilka kawiarni otwartych. W jednej z nich my kupujemy kawę, cornetto i kawałki pizzy. 
krater wulkanu
Udajemy się do Herkulanum. Zdecydowanie mniejsze od Pompei. Jesteśmy na tarasach widokowych i z tego punktu widzimy pozostałości i ruiny w całej okazałości. W tym miejscu w czasach świetności bogaci mieszkańcy przenosili się z głośnych Pompejów do cichego, mniejszego Herkulanum. Ruiny miasta zachowane w świetnym stanie. W 79 r.n.e podczas sławetnego wybuchu pobliskiego wulkanu, w przeciwieństwie do tego czym zalane zostały Pompeje, Herkulanum zdławiła poniekąd 16 metrowa fala piroklastyczna. Dzięki temu z jednej strony wszystko to co pozostało jest w świetnym stanie, z drugiej zaś strony dla archeologów to kawał ciężkiej pracy aby przebić się przez wulkaniczną skałę. 

Ercolano
Na teren ruin nie wchodzimy. W listopadzie godziny wejścia są krótsze i dlategoż postanawiamy zobaczyć to wszystko z balkonów. Udajemy się do pamiątkowego. Specjalna edycja kartek pocztowych pada naszym łupem. Powolnym krokiem zmierzamy na stacje kolejową. Po drodze wizyta w sklepie spożywczym. Wino, ser, prosciutto. Włoskie zakupy. 
Herkulanum
Dziewczyny wpadają na pomysł aby odwiedzić jeszcze Sorrento. Wsiadamy do pociągu i jedziemy. Mijamy kilka stacji i w pewnym momencie stwierdzam że nasz pociąg za bardzo ucieka od wybrzeża. Szybkie spojrzenie na mapę. I?
Okazuje się że wsiedliśmy nie do tego pociągu. Pobliska stacja wysiadamy. Wsiadamy do pociągu jadącego w kierunku Neapolu. I czekamy. Powinniśmy przesiąść się na jednej stacji na prawidłowy pociąg jadący do Sorrento. Nam się nie chce. Dziewczyny nie reagują. Sobotni wieczór. Wiele osób jedzie świętować sobotę w Neapolu. Nie wiem czy powinnienem o tym pisać ale postanawiamy uczcić ten bardzo udany dzień otwierając piwo. Saluto Pompeje. Docieramy na Piazza Garibaldi. Przesiadka na metro. Wieczór planujemy spędzić w jednej z polecanych pizzerii. Wybieramy Gino e Toto Sorbillo. Znaczek Michelin. Pod lokal trafiamy przed 19. Kłębiący się tłum przed wejściem nie wróży niczego dobrego. Otwierają się drzwi. Tłum napiera. Nam udaje się zarezerwować stolik na Pierto i quatro personi. No to czekamy. 
Herkulanum
Jedna z głównych ulic na Centro Storico. Przelewający się tłum. Skutery. Samochody. Carabinieri. Mam wrażenie że są tu wszyscy. Po 1h i 20 minutach wchodzimy. Czy warto. Zaraz się okaże. Szybka obsługa. Zasięgam języka obok przy stoliku co warto zamówić. Po chwili pizza jest już na stole. Powiem krótko. Pizza jest obłędna. Uwierzcie. Kolejne miejsce gdzie placek okraszony rukolą, prosciutto, mozarellą i sosem pomidorowym smakuje wyjątkowo. I te ceny. Koszt pizzy w przedziale 4-7 euro. Było warto czekać. Udajemy się do domu. To był bardzo długi, intensywny aktywny dzień. Historia, natura, przygoda. Pompeje, Wezuwiusz, Herkulanum. Jesteście wyjątkowe. 
sorbillo antica pizzeria
Polecam Wam wszystkim. 

Udanego wieczoru. Buonaserata.