Pireus. Portowy sąsiad Aten.🇬🇷

Home » Pireus. Portowy sąsiad Aten.🇬🇷

Stadion Olympiakosu


Buongiorno

Ciao tutti

Dość przewrotnie na początek wpisu informuję że tym razem nie będzie o Włoszech. 

Zatem Kalimera. 

Jeszcze w ubiegłym roku wpadliśmy na pomysł aby odwiedzić jedną ze stolic europejskich leżącą na południu Europy, miasto które zawsze było na naszej liście priorytetów, miasto znane z historii jeszcze starożytnej, gdyż tam datuje się początki powstania w ogóle cywilizacji. Tak, tak, chodzi o Ateny i Akropol. Skoro widzieliśmy i to nie raz ślady po cywilizacji rzymskiej, prosiło się aby zobaczyć zabytki i ślady po równie ciekawej, równie ważnej cywilizacji greckiej. 

monument, fragment Gate nr 7, wówczas zginęło 21 osób

stazione centrale w Pireusie

za nami zatoka Palasimani

Przeszukiwanie internetu w celu znalezienia najwygodniejszego dotarcia do greckiej stolicy to kolejny krok. Lecimy z Katowic, naszą ulubioną linią lotniczą na R, bukujemy miejsce w hotelu w centrum Aten ze śniadaniem i na tą chwilę koszty wyglądają tak że bilet lotniczy kosztuje 270 per osoba, miejsce w hotelu ze śniadaniem na 3 doby dla 4 osób to 780 zł. Parking na lotnisku w Katowicach to koszt około 120 zł. 

Skład osobowy to nasi sąsiedzi sprawdzeni w podróżach czyli Gośka i Adam oraz my. 

Plan wycieczki oczywiście zakładał wizytę na Akropolu i wzgórza poniżej, Agory Grecką i Rzymską, Stadion Panatenajski, arenę igrzysk w czasach przed naszą erą oraz arenę pierwszych nowożytnych igrzyska olimpijskich z 1896 r. Wzgórze Likawitos i Pireus, miasto leżące zaraz obok Aten. 

I od tego miasta rozpoczęliśmy wizytę w Grecji. 

zatoka w Pireusie

jedna z wielu marin w porcie

jeden z wielu kościołów

Zaraz po przylocie do Aten kierujemy się do ateńskiego metra. Jedna ważna uwaga dla podróżujących do Aten. Pamiętajcie że tanie linie lotnicze lądują na drugim terminalu ateńskiego lotniska co ma duże znaczenie podczas powrotów. Czas do przejścia do bramek jest dość długi. Ale wracamy do metra. Niebieska linia prowadzi do centrum Aten. Bilet kosztuje 9 euro. I warto to też zapamiętać. Początkowo od lotniska Eleftherios Venizelos metro stanowi kolej naziemną ale im bliżej miasta metro staje się metrem. My wysiadamy na stacji Monastiraki i przesiadamy się na zieloną linię w kierunku Pireusu. 

Pireus by najważniejszym portem starożytnych Aten. Port i miasto był świadkiem wielu znanych wydarzeń historycznych. Podczas wojen peloponeskich został spalony i wyburzony przez Spartan. Obecnie Pireus jest największym portem Grecji, trzecim co do wielkości portem Morza Śródziemnego a od niedawna pierwszym pod względem przeładunków kontenerowych. Pireus to również miasto Olympiakosu, dwóch klubów sportowych piłki nożnej i koszykówki. 

grillowane gambreti (krewetki)

fantastycznie położony basen sportowy

My zaczynamy naszą wizytę w Pireusie od stadionu piłkarskiego. Nie może być inaczej. Nowoczesny stadion Georgios Kraiskakis pięknie prezentuje się zewnątrz. Niestety nie ma możliwości wejścia do środka i co smuci klubowy fan shop również jest nieczynny. Obchodzimy stadion, arenę meczu o Superpuchar Europy z 2023 r. 

Kolejny punkt to zatoka Mikrolimano. Cudownie położone miejsce przy zabytkowych murach obronnych Pireusu z niekończącymi się chyba kawiarniami i restauracjami. O tej porze roku nie ma jeszcze tabunów turystów, niemniej to miejsce musi stanowić jedno z ulubionych zakątków mieszkańców Pireusu. Jest niedziela. Pora obiadowa i liczna ich grupa korzysta z uroków, pogody i spaceruje wzdłuż długiej promenady. My czynimy to samo jednocześnie rozglądając się za miejscem do zjedzenia obiadu. Trafiamy do jednej z restauracji. Skoro jesteśmy w porcie to wybór może być tylko jeden. Owoce morza w różnym wydaniu. Moja żona wybiera przykładowo ogromne, grillowane krewetki, Gosia makaron z owocami morza a ja razem z Adamem wybieramy mix owoców morza czyli od octopusa poprzez krewetki kończąc na szprotkach smażonych na głębokim oleju. Naturalnym towarzyszem naszych podbojów kulinarnych jest wino. Czy może być coś lepszego. Wyborne wino, świetne jedzenie, przepiękną okolica, mnóstwo czasu i sprawdzeni, wyjątkowi towarzysze podróży? Celebrujemy zatem długo czas posiłku. Co dalej. Czas nas nie goni więc postanawiamy zobaczyć Pireus od strony wybrzeża. Powoli wspinając się do góry wchodzimy do centralnej części miasta. Mijamy już pierwszy ciekawy kościół wyznania grekokatolickiego. Dalej, niedaleko mariny świetnie prezentuje się odkryty basen sportowy. 

Spacerujemy dalej i przed nami pojawia neoklasycystyczny budynek teatru miejskiego. Przednią jego fasadę wyróżniają cztery kolumny korynckie. 

teatr miejski

kolejny kościół

Następnie najważniejsza świątynia w Pireusie czyli katedra św. Trójcy. 

Mamy ochotę wrócić jeszcze dom zatoki Pasalimani ale robi się już późno i postanawiamy wrócić do Aten i zameldować się w naszym hotelu. 

katedra św. Trójcy

Metrem wracamy do Aten. Wysiadamy na stacji Omonia i po kilkunastu metrach meldujemy się w Diros Hotel.

Wieczór spędzamy przy lampce wina, delektując się jego smakiem oraz kosztujemy lokalne serowe specjały. Pierwsze godziny w Grecji kontynentalnej rozbudzają nasze apetyty. Kolejny dzień zapowiada się jeszcze ciekawiej. Akropol czeka na nas. 

Udajemy się na zasłużony odpoczynek. To był długi dzień. 

Ci vediamo, a dopo. Czyli jak to mówią Włosi do zobaczenia do później. 

Zostawiam Was z moją relacją i kilkoma zdjęciami. 

Ciao.