Buongiorno tutti
Ciao
Ponownie w podróży. Tym razem siedząc w naszym PKP udaję się do Świeradowa celem skończenie pewnej misji. Jednakże, wracamy wspomnieniami do Grecji i Pireusu, który został przez nas odwiedzony zaraz po przylocie. Wieczór w hotelu przy „fecie” i butelce wina. Poniedziałkowy dzień zapowiadał się ekscytująco gdyż przed nami największa ateńska atrakcja czyli Akropol no i w ogóle spacerowanie śladami wielkiej historii potęgowało ciekawość oraz wywoływało u nas ogromną ekscytację. Jeszcze przed wylotem znalazłem informację potwierdzoną zresztą w greckim Ministerstwie Kultury że Grecy mają kilka dni w których można za zupełną darmochę obejrzeć najważniejsze atrakcje Aten w tym wspomniany wcześniej Akropol. Bingo. Akurat ten dzień przypadał w ten poniedziałek. Wstaliśmy rano, zjedliśmy śniadanie, całkiem, całkiem jak na klasę naszego hotelu, dobra może poza kawą, i uzbrojeni w wygodne obuwie i wielki entuzjazm skierowaliśmy nasze kroki pod wzgórze Akropolu. Po drodze wchodzimy do przepięknej, czarującej jak się później okaże dzielnicy Plaka, mijamy jedną z Agor, wrócimy jeszcze do niej, kupujemy ozdobniki na głowię w postaci wieńców laurowych i już jako prawdziwi bogowie stoimy przed wejściem na Akropol. Idę dopytać w kasach o „ten” darmowy dzień i …. niestety okazuje się że nie ma takiego dnia. Chyba czas się przyzwyczaić że na południu Europy pewne rzeczy nie są nigdy pewne. Dobra, bez bólu kupujemy bilet łączony, za 30 euro per 1 osoba i wchodzimy do mitycznego centrum antycznego. Pogoda jest przepiękna. Dodatkowy atut to stosunkowa mała liczba turystów co pozwala na robienie zdjęć bez stresu że ktoś wejdzie w kadr no i wiadomo z całym dla nich szacunkiem, wycieczki chińsko-japońskie też w mniejszości. Bilet 5 dniowy który jestem posiadaczem uprawnia do skorzystania jednorazowego z min. takich atrakcji: Akropol, Agora Rzymska i Grecka, oraz kilka innych. Poniżej link do pełnych informacji na temat biletów:
Prawdziwi odkrywcy w antycznych Atenach
My swoją wycieczkę po tym wzgórzu zaczynamy od Odeonu Heroda Attyki. Świetnie zachowany, widać że użytkowany w celach koncertowych, odrestaurowany, pięknie się prezentuje w poświacie ateńskiego słońca. Odbywają się w nim koncertu min. w ramach Festiwalu Ateńskiego. W czasach świetności pod dachem obiekt mógł pomieścić ponad 5 tys. widzów.
Dalej kilka kroków po schodach i stajemy przed bramą centralną do Akropolu. Bramą do odkrycia antycznych tajemnic. To Propyleje, monumentalna brama. NIgdy nie została ukończona a historia pokazuje że brama była nawet kościołem.
Samo wzgórze jest niewiarygodnie ciekawe ale to co możemy skonfrontować z lekcjami historii jest inspirujące. Akropol to: Propyleje, którą właśnie mijamy, Piedestał Agrypy, świątynia Ateny Ateńskiej, Erechtejon, druga najważniejsza budowla wzgórza Akropol i król, Partenon.
Stajemy przed domem Ateny i korzystając z wirtualnego przewodnika dowiadujemy się że świątynię określano przydomkiem Anteros co oznacza „bezskrzydłą”.
Robi się na tyle ciepło że postanawiam zmienić garderobę i szybko przywdziewam krótkie spodenki.
Ze tarasu widokowego, gdzie codziennie o 8 rano żołnierze rozwieszają flagę Grecji (w niedzielę są to Evzoni) świetnie widać wzgórze Likavitos, też tam będziemy.
WIdać całe Ateny, rozległe, pofałdowane, w oddali majaczą wzgórza. A pod nami też jest ciekawie.
Dom Zeusa, Stadion Panatenajski.
Schodząc ze wzgórz mijamy jeszcze Asklepiejon, świątynia dedykowana bogu medycyny, Stoa Eumenesa oraz teatr Dionizosa, kolebka greckiej tragedii. Zaraz po wyjściu postanawiamy wejść do Muzeum Narodowego które sąsiaduje z Akropolem. Okazuje się jedno że nasz bilet tegoż muzeum nie obejmuje. Hmm, no cóż, chwila narady i postanawiamy bilet do muzeum przejeść.
Zawsze będzie do czego wrócić.
Pierwszy pitstop. Kawa i deser w postaci jogurtowych lodów.
Pysznie. Zaraz obok wchodzimy na teren domu Zeusa Olimpijskiego. Kilka stojących kolumn nie oddaje potęgi tego budynku, dopiero zdjęcia z odtworzenia pokazują że jak na Zeusa przystało, budowla była równie potężna jak on sam. W tym miejscu korzystamy z biletu 5 dniowego.
Wzdłuż kwitnących drzew udajemy się pod bramy stadionu Panatejskiego.
Jego historia sięga jeszcze czasów przed naszą erą. Na tymże stadionie zainaugurowano erę nowożytnych igrzysk olimpijskich w 1896r.
W tym miejscu wymagany jest zakup osobnego biletu.
Słońce świeci coraz mocniej, postanawiamy, przechadzając się obok ogrodów narodowych odpocząć kilka minut. Obserwujemy żółwie które u nas tak jak koty przechadzając się robią wielką furorę wśród turystów. Jak już wspominałem wcześniej ogrody Narodowe znajdują się obok zatem, i są mocno polecane, wchodzimy jedną z bram także do nich. Wśród drzew i krzewów obserwujemy takie które doskonale znamy z naszych regionów ale zdecydowana większość jest przypisana do tej strefy klimatycznej, choć można podejrzewać że przy obecnej zmianie klimatu duża cześć z tych drzew i krzewów przeniesie się na nasze tereny.
Ogrody zaczynają kwitnąć choć niektóre kwiatostany już wywołują nasze wooow. No i żółwie. Świetnie kontrastują z otoczeniem.
Opuszczamy ogrody i udajemy się podziwiać, obserwować zmianę honorową wart przy ateńskim Grobie NIeznanego Żołnierza.
Kto nie był polecam serdeczne. Zmiana wart ma coś sobie z teatru. Baletu. NIeprawdopodobny kunszt i wirtuozeria aktorów. NIebywałą dyscyplina. Dbałość o każdy detal kroku. Bardzo ciekawe doświadczenie.
Warto zapamiętać że zawsze o pełnej godzinie Evzoni wymieniają straże. Jednym z najważniejszych elementów ich strojów – plisowana spódniczka z 400 zakładkami mają upamiętnić ich 400 letnią przynależność do Turków i caruchi, podkute czerwone trzewiki.
Czekajcie. Byliśmy też coś zjeść. Grecka kuchnia słynie z sera feta, grillowanej baraniny. Souflaki. I tym raczymy się podczas pory obiadowej. Popijamy to wszystko całkiem smacznym greckim piwem.
Ponownie jesteśmy w dzielnicy Plaka. Dzielnica w której jest pełno knajp, restauracji, sklepów. Wszystko kolorowe i czyste. Kto był w Neapolu to wie że poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko jeżeli chodzi o brud na ulicach i Ateny próbują trochę dorównać. Właśnie może poza Plaką.
Nam to nie przeszkadza. W końcu południe Europy.
Zbliża się wieczór. Udajemy się jeszcze zobaczyć trzy budynki sąsiadujące ze sobą. Polecane również w przewodnikach. Budynek Greckiej Biblioteki Narodowej, Uniwersytetu i Akademi Ateńskiej. Szczególnie ten pierwszy uważany jest za najpiękniejszy w całej Grecji a nawet na świecie tego rodzaju budynek. Imponujące schody. Kolumny. Czy najpiękniejszy na świecie? Z pewnością bardzo ciekawy.
Odrestaurowane niedawno mają przypominać że bardzo, bardzo dawno temu w tym miejscu Ateńczycy również żyli z rozmachem.
Jedna rzecz jest niesamowita. Patrząc z jakiego materiału były budowane te wszystkie zabytki, bardzo często w niesprzyjających warunkach, wysoko, bez dźwigów, ustawić to wszystko, te ciosane kolumny, i większość świetnie się prezentuje po ponad 2 tysiącach lat. Nasze bloki z lat 70-tych, wielka płyta, ile wytrzymają?
Mała ciekawostka jeżeli chodzi o Partenon. To najważniejszy budynek na Akropolu, jego wizytówka. Prezentuje się bardzo pięknie, dostojnie,
choć historia jej nie oszczędzała. W 1687 r. wybuch spowodował ogromne zniszczenie świątyni a także zabrał kilkaset istnień ludzkich. Otóż w środku magazynowana była amunicja. Wenecjanie wystrzelili kilka pocisków które trafiły w ten okazały budynek. To cud że w takim stanie mamy możliwość podziwiania jednej z najwspanialszych budowli w historii kontynentu. Z ciekawostek, w czasach antycznych nikt poza kapłanami czy kapłankami nie miał prawa wchodzić do środka.
My lekko zmęczeni po całym intensywnym dniu na nogach powoli obieramy kierunek na nasz hotel po drodze robiąc delikatne zakupy. Oczywiście ser „feta”, pyszna papryka, włoskie panini, dobrze wyglądające salami. No i wino. Wiadomo.
Wieczór spędzony na wymianie spostrzeżeń, refleksji. Wspólne celebrowanie pierwszego dnia w Atenach nie może ominąć komentarzy pod zdjęciami. A jest ich bez liku.
Piękne Ateny. Cudowny Akropol. I nie tylko.
Czyżby kolejny dzień w greckiej stolicy mia być równie interesujący?
Wszystko przed nami.
Zostawiam Was jak zawsze ze zdjęciami. Czytajcie i kupujcie bilety.
Ateny i Pireus stoją i czekają na Was.
Ci vediamo.