Myrtos beach |
Zbliża się czas Halloween. A ja wracam do nie tak dawnych wspomnień z bardzo udanego wyjazdu wakacyjnego na Kefalonię.
Przenosimy się zatem na tą niezwykle urokliwą wyspę znajdującą się na Morzu Jońskim.
Po kilku leniwych „hotelowych” dniach przyszedł czas na wycieczki fakultatywne „made in abdul”.
Zanim opiszę Wam co to się nam udało zobaczyć kilka słów o lokalnych i nie tylko wypożyczalniach samochodów.
Oczywiście można skorzystać z ofert wycieczek oferowanych przez biuro turystyczne. Tak też było w przypadku „Grecos”.
Suzuki Vitara vip |
Ja przygotowując się do wakacji postanowiłem być niezależnym czyli tak jak lubię. Stąd samochód. Zresztą aby zobaczyć wyspę i jej najciekawsze atrakcje samochód jest niezbędnym narzędziem.
W samym hotelu jak się okazało też była możliwość wypożyczenia samochodu. Prym tu wiodła firma Mercury.
Ja samochód zarezerwowałem już w Polsce w firmie którą polecam czyli www.autoway-polska.com. Tam znalazłem interesujący mnie samochód. Co prawda oferta samochodów z napędem na 4×4, automatyczną skrzynią biegów jest bardzo mała, udało się znaleźć interesujący nas samochód. Stanęło na Suzuki Vitara.
Przepływ dokumentów z potwierdzeniem wpłaty za rezerwację samochodu i jego potwierdzeniem załatwiono błyskawicznie. Pefanis. Z tej wypożyczalni mieliśmy otrzymać samochód.
No i punktualnie w poniedziałkowy poranek stawił się przedstawiciel biura Pefanis z dokumentami w ręku i co najważniejsze kluczykami do naszej Suzuki.
klasztorna wieża |
family trip |
Samochód czysty, można by rzec perfetto. Poza małymi zadrapaniami samochód wyglądał zawodowo.
18 tys. km na liczniku. Wsiadamy do samochodu. Zapinamy pasy. I zaczynamy pierwszy podjazd i delikatnie zdziwienie. Samochód lekko się dławi. I generalnie mam wrażenie że zaraz dojdzie do „pchania”. Za słaby silnik? Poniekąd 1,4 pod maską. Niewiarygodne. Jedziemy. Pierwszy kierunek – stolica wyspy czyli Argostoli.
Po drodze jednak skręcamy delikatnie w głąb lądu pod szczytu masywu z Ainos górującym nad nim i podjeżdżamy do Moni Agiou Gerasimou. To kefalońska Jasna Góra.
most łączący zatokę w stolicy |
estadio da luz w Argostoli |
Centrum religijne Kefalonii swym „przepychem” ma się nijak do naszych wielkich, opływających w luksusach kościołów i katedr. W skład całego kompleksu wchodzi: kamienna dzwonnica z XVI w., mała cerkiew, nowo wybudowana wielka cerkiew, żeński monastyr i duży dom dla pielgrzymów.
Najciekawsza atrakcja mieści się w klasztorze. Poza malowidłami świątynia w swych ścianach mieści szczątki patrona Kefalonii – Gerasimos’a.
robola i rosse wino |
kefalońskie kaniony |
Na parkinu pod klasztorem dostajemy ulotkę promującą blisko położoną winnicę. Skuszeni możliwością skosztowania wina tam udajemy się w następnej kolejności. To raptem kilkaset metrów od klasztoru. Wino „Robola” to winna wizytówka wyspy. Tylko i wyłącznie w tym miejscu jest szansa skosztowania tego wybitnego trunku. Trafiamy na degustację wina wraz z dużą autokarową wycieczką. Panuje lekki chaos. Niemniej w nasze ręce ostatecznie trafiają dwie butelki wina. Jedna z nich to wspomniana wcześniej „Robola”. Druga butelka to czerwone wino. W załączniku zdjęcie butelki z oryginalną pisownią. Bardzo dobre. Potwierdzam.
dworzec PKS w stolicy |
promenada w Argostoli |
Winną atmosferę zabraliśmy ze sobą i docieramy do stolicy wyspy – Argostoli. Zostawiamy auto po jednej stronie zatoki i długim mostem, Drapano Bridge przenosimy się do centrum. Im bliżej promenady tym większa szansa za zobaczenie pływających żółwi „Caretta Caretta”. I mamy to szczęście. W kilku miejscach żółwie podpływają do nas i ukazują swój majestat. Wcześniej odwiedzam lokalny stadion piłkarski, zresztą zgodnie z tradycją. Nie robi on specjalnego wrażenia. Zabudowa miasteczka wzdłuż promenady niczym specjalnym się nie wyróżnia od innych nadmorskich miasteczek.
Caretta Caretta turtles |
Mnóstwo tu knajpek, kawiarni i malutki targ rybno-warzywno-owocowy. Niczym specjalnym miasteczko się nie wyróżnia. W delikatnych promieniach słonecznych jedziemy dalej w kierunku na Fiskardo ale za nim tam zacumujemy po drodze czeka na nas chyba najbardziej rozpoznawalna atrakcja wyspy czyli plaża Myrtos. Jedna z najpiękniejszych na świecie. Wrażenie robi zarówno stojąc u brzegów morza jak i z góry. Plaża zdecydowania większa od znanej plaży z wrakiem znajdującej się na sąsiedniej wyspie Zakhyntos. Naszym skromnym zdaniem zdecydowanie ładniejsza od sąsiadki.
Kefalonia górzysta |
Obowiązkowa kąpiel. Chwile zadumy nad pięknem otaczającego nas świata. Kolejne serpentyny za nami i naszym oczom ukazuje się kolejna malowniczo położona wioska. Assos. Położona na półwyspie, malutka wioska nad którą króluje Wenecka twierdza która służyła ochronie przed piratami. Była również więzieniem. Teraz to już same ruiny. Niemniej warto pokonać sporej wielkości wzniesienie dla samych widoków. My wybraliśmy wariant wejścia jedną bramą a zejścia drugą istniejącą bramą. Widoki zachwycają.
Myrtos |
Myrtos od środka |
Myrtos Beach, widok z góry |
Czas na obiad. Zatem przenosimy się do jednej z knajpek usytuowanych nad zatoką. Zamawiamy Musakę, Lamba, i tradycyjnego kurczaka z grilla. Poza rachunkiem nasz obiad jakoś nas specjalnie nie powalił. Okoliczności przyrody wokoło nadrabiały za obiad. Cisza. Spokój. Pełen luz.
Assos |
widok na Jońskie |
Wsiadamy do naszej Suzuki i jedziemy do „kefalońskiego” Saint Tropez. Poniekąd tutaj widziane były i są największe znane osobowości. To miasto glamour. Nam nie do końca było dane zobaczyć port i no i same miasteczko. Najnormalniej w świecie zrobiło się późno. Przed nami jeszcze powrót przez całą wyspę. W drodze powrotnej spotkał nas deszcz w okolicach Sami. Niesamowite jak pięknie może wyglądać burza a przede wszystkim pioruny zarysowujące swe świetlne kształty na czarnym niebie.
jedna z bram twierdzy weneckiej |
Fiskardo, riun rzymskie |
Późnym wieczorem docieramy do hotelu zmęczeni ale niesamowicie ukontentowani widokami całego dnia. Niewielki skrawek a tyle do zaoferowania.
Miłego wieczoru. I do usłyszenia.
familijny romantyzm |
Niebawem kolejna część greckich wojaży, tym razem meldunek z Itaki.
Ciao.